W koncu wiem czego chce, od siebie i od zycia, mam jakis cel, tego co wczesniej nie miala... ale czy tak naprawde to jest takie dobre? dlugo tego szukalam i w koncu znalazlam ale co teraz czy to wszystko oznacza ze mam dazyc do tego celu i niemoge zboczyc ze sciezki? a jak pomyle drogi i wejde w druga to co wtedy bedzie? czy bede wtedy przygnebiona i zdolowana osoba?...
a to jest moja obecna sytuacja (opisana przez moja best friend) :
"jestes w takiej sytuacji w jakiej jestes i nie mozesz miec tego co chcesz, teraz zaczyna ci przeszkadzac to co masz bo chcesz by bylo to inne"
madre slowa do ktorych ja bym nigdny nie doszla i nieumiala opisac tego lepiej...