Ilustracja do powieści Philippe Bessona "Chłopiec z Włoch" mego autorstwa.
A dokładnie Luca- topielec. trochę za długie włosy ma, powinien mieć do ramion, ale ja go tak widziałem.
Trochę mu zazdroszczę, że odszedł nagle i w takim transie.
Nie zazdroszczę mu perspektywy wieczności.
Zazdroszczę też przemyślności życia, tajemniczości, tego swoistego.. hym. egoizmu? Albo raczej braku strachu przed spełnianiem się.
I Broken Statue pomiędzy biodrami.
Do ilustracji doinspirował mnie:
i Księżyc
I w zasadzie czuję się tak przemieszanie.
Bessonowo-księżycowo-anthonowy.
Chciałbym tak bratersko spaść z burdelu do nieba
rozdzierane zasłony, przypalona kanapa, nieszczelne okna
W tajemnicy i tajemniczości.Gdzieś, gdzie patrząc z boku wydaje się, że osiąga się dno.Gdzieś, gdzie kołysze się w rytm Perry'go,gdzie jest cudownie.
Pije się znów, do szaleństwa.Upija się winem.
W szaleństwie przypala się wszystko żarem z papierosa,
W pasji i z pożądaniem drze się prześcieradła.
Nie zostaje się na dłużej niż na jedną noc.
Jest brudno trochę, a droższe perfumy pachną tak burdelowo.
Wargi gryzie się do krwi. Są później opuchłe. I dobrze.blizny staną się żółte, to znak, by zacząć kolejną rundę.
W ukryciu wszystko. I same myśli ekscytują.