Jak widać na zdjęciu jestem na rowerku...
Jechałam z przyjaciółką się przejechać...
akurat byliśmy w Lądzie obok cmentarza
i nagle usłyszałyśmy miauczenie...
z żyta wyszedł mały kociak, właśnie ten co jest na zdjęciu...
śliczny prawda(?)(?)
musiałyśmy już jechać więc odstawiłyśmy go na miejsce...
teraz żałujemy że go nie wzięłyśmy do domku :(
Na drugi dzień pojechałyśmy w to samo miejsce
kiciusia już nie było, no ale to i może dobrze, pewnie ktoś go zabrał do siebie i się
nim zaopiekuje, a może sam wrócił do swojego domku...
My życzymy mu jak najlepiej :*