Straszna geba, straszna. Zestawienie różnych min, czego dokumentowanie akurat upodobało się Żwirkowi... No cóż.
A chwile wiodą swój prym. Słucham Rammsteina i tak mi dobrze z myślą, że za niedługo usiądziesz obok mnie i wypijemy razem gorącą herbatę. Przed sekundą przeżyłam deja vu. Ojej. Nie lubię tego. To uświadamia mi powtarzalność życia wokół mnie. Oczywiście rzadko tak bywa. Ale bywa. Nie, bynajmniej nie zepsuło mi to humoru. Znalazłam wymarzone kolczyki do kreacji półmetkowej i się cieszę nawet tym. Muszę je jeszcze zamówić. Poza tym jeszcze kilka drobnych rzeczy i wszystko będzie gotowe. A, i muszę jeszcze wymyślić jaką fryzurkę dla siebie, o ile w ogóle będę jakąś robiła. Ale to mniej ważne. Mam nadzieję, że w przyszły weekend się trochę w Wawie rozerwę. Będzie lans po prostu.