Musiałam dodać, po raz kolejny. Jestem uzależniona od tego zdjęcia. Jest na pulpicie, jest w głowie. Jest wszędzie. Nawet na suficie, gdy księżyc bladym rumieńcem oblewa mój pokój, keidy nie mogę zasnąć. Gdy nie mogę zasnąć, pojawia się In this shirt. Pojawia się błogość. I powoli, cichuteńko nadchodzi sen. Tonę wtedy w puchu mojej poduszki i zapadam w próżnię. Budzę się rano, deszcz. Ale już nie tak złośliwy, znośny. W sumie mi nie przeszkadza. Szybko do auta. Korek.
- Nie, jednak zdążę, mam jeszcze minutę. I biegiem z teczką do szkoły. Szybko wyciąga do mnie rękę Michalnia, pamiętam, dredy.
- Pierwszak? Witam! Wszystko w porządku?
- Gdzie mam dać buty? - pytam roztargniona.
- A, rzuć, gdzie chcesz. - urywa.
- Jest super, dzięki że pytasz, teraz PO, gdzie klasa?
- Jak po staremu to tam. - wskazuje palcem na schody.
- Wszystko przede mną - mówię.
- Poradzisz sobie.
Nie odpowiadam, uśmiecham się tylko na odchodnym i już biegnę w stronę schodów. Jej. Cudnie.
Słowem zakończenia, żadnych barier! To mi się podoba!