Oczy są zwierciadłem duszy.
(pamiętam, i nieprędko zapomnę)
Najlepsi! I jedyni w swoim rodzaju. To niesamowite, że każdy jest inny, a pasujemy do siebie jak puzzelki. Brakuje mi Was. Może 10 wrzesień będzie dla mnie tym szczęśliwym. Bardzo bym chciała. Cholernie tęsknię. To taki rodzaj tęsknoty, że jak się pomysli, to brakuje tchu. Przez moment. A ten moment wystaczy, żeby sobie pomysleć: Kurwa! Jaki ten świat momentami jest chujowy. Na to nie ma recepty(a nie! zdjęcia, właśnie takie jak to!).
Dzisiaj strach i obawa wędrowały sobie razem po moim karku, jak legion wojska. Równym, nieśpiesznym krokiem. A dlaczego? A, no cóż. Pierwszy dzień w plastyku. Śpieszę z wyjaśnieniem, cudowna atmosfera i good people, ale! Musi być 'ale'. Wszędzie gdzieś się kryje. Dzisiaj wyskoczyło znienacka. Nie, chyba nie dzisiaj. Już dawno. To 'ale' urosło dzisiaj podwójnie. Jest teraz duże i siedzi sobie obok mnie, przygląda mi się ciekawie i czeka na kolejny półk wojska. Wiecie, ma taki chamski wyraz twarzy. Jest wstrętne i w ogóle nie chcę o nim myśleć. Ale to jest cel przewodni 'ale'. Siedzieć wytrwale przy mnie. Więc siedzi, ja mu nie bronię. Dzisiaj szczególnie. Ech, niech sobie posiedzi. Zobaczymy czy jeszcze urośnie. Jutro 9 godzin lekcyjnych. I jak tu się nie cieszyć, jak są 4 godziny wyrobów unikatowych. Popatrzyłam na to z tej strony. Z tej perspektywy jest się z czego cieszyć. Tylko z tej.
Świat zaczyna inaczej wyglądać, jak się na temat tego wyglądu z kimś rozmawia. No, nie wiedziałam, że to jest tak niesłychanie potrzebne i uzależniające od siebie, dopóki nie spróbowałam. Teraz jest już za późno. Nie wiem czy wspominałam, ale rozgardiasz emocjonalny męczy piekielnie, ale sedno tego kryje się głęboko w moich myślach. Głęgoko zagrzebane.
Nie, nie, już zaczynam smętolić. Wyłączam się. Czołem! Do nastepnego...