Roztkliwiam się nad wspomnianiami z przed kilku dni. W ciągu tych kilku dni wydarzyło się tyle wspaniałości w moim życiu. Nagle taki natłok zdarzeń, że niełatwo to wszytsko spamietać. Jednak więm, iż los się do mnie uśmiacha, a ja jako taka mała pchełka jestem w dobrych rękach. Wszyastkie teatralne przedsięwzięcia przyniosły mi tyle radości,że enargii mam na cały rok. Teraz jednak odczówam wielkie zmęczenie. W końcu przecież muszę odpocząć. I odpoczywm, jednocześnie sie kurująć. Takie małe przeziębienie. No ja się nie dziwię. Latanie 'prawie' boso po mokrym (nawet bardzo) Bardejowie i inne aktrakcje musiały do tego doprowadzić. Ale jestem szczęśliwa. To chyba najważniejsze. Z wielką tęsknotą wspominam Ryśka i cały SDM. Co roku są wspaniali, powiedziałabym nawet coraz wspanialsi. Niesamowicie jest siedzieć i nasłuchiwać tych wciąż żywych słów płynących. Byłam poruszona. Walczyłam z potokiem emocji, który mnie zalewał. Wyczuwałam magnetyzm tych chwil. Magnetyzm wiążący ludzi, przebywających na tej sali. Ach, jak było mi dobrze.
.