- Martin !- prychnął- Poinformował mnie.- warknął wściekle. - Dziękuję za troskę ! - Popatrzyłam mu w oczy. Smutne i jednocześnie wściekłe. Teraz naprawdę się wystraszyłam. - Moja dziewczyna spędza pół nocy w towarzystwie swojego byłego męża i mam się z tego cieszyć ? Może Wam jeszcze pokój udostępnię, co ? Albo w ogóle cały dom ! Ah, nie ... zapomniałbym przecież Neymar właśnie wprowadził się do swojej jakże wspaniałej posiadłości !- z każdym jego słowem moje oczy stawały się bardziej szkliste, a serce rozdzierało się na małe kawałeczki. Nie wytrzymałam. Moja dłoń z plaskiem wylądowała na jego policzku. Popatrzył na mnie zdezorientowany. Zagryzłam górną wargę powstrzymując łzy. Bolało. I to jak cholera.
- Byłam u Sandry...- oznajmiłam na tyle głośno na ile pozwalało mi na to zaciśnięte gardło. Chyba dotarło. W jego oczach zalśniły łzy. Chciał mnie objąć, ale ściągnęłam jego dłonie ze swoich pleców.
- Bardzo Cię przepraszam, wiesz że wariuję z niepokoju o Ciebie...- mruknął. Zrobiło mu się głupio i to jak !
- Ale to nie oznacza, że możesz mnie w ten sposób obrażać Rafa. Nie miałeś prawa tak mówić.- nawet nie protestował, gdy wstawałam. Zostawiłam buty i kurtkę w przedpokoju i poszłam na górę. Weszłam do łazienki. Dopiero tam się rozkleiłam. Jak mi było strasznie przykro ! Jeszcze chyba nie docierało do mnie to co powiedział. Jak straszną rzecz powiedział. Cały dzień miałam ochotę ryczeć, a słowa Rafinhi tylko dolały oliwy do ognia. Tak się nie da żyć. Tutaj nam się to nie uda ! Zrozumiałam słowa Sandry. Gdy wyszłam piłkarz już leżał na łóżku. Miałam nadzieję, że nie widział moich zapuchniętych oczu. Nadzieja matką głupich...
- Caroline...- szepnął słodko zbliżając się do mnie. Odsunęłam się. - Przepraszam.- zaczął całować moją szyję, bo tylko ją miał w zasięgu. Wzięłam kołdrę i zasłoniłam się tak by uniemożliwić mu jakikolwiek kontakt z moim ciałem.
- Przegiąłeś !- szepnęłam, znów poczułam jak zły napływają mi do oczu.
- Wiem. - przyznał- Po prostu nie mogę sobie poradzić z myślą, że jesteście tak blisko...
- Sam mnie namawiałeś żebym postarała się z nim zaprzyjaźnić. Zapomnieć mu wszystko. Strałam się Rafa. Dla Ciebie ! - odwróciłam się do niego twarzą. Starłam łzy z policzków.
- Nie mogę sobie poradzić... - szepnął. - Całował lepiej, bardziej, mocniej, kochałaś go bardziej , mniej, co czułaś ? Caroline ja tak nie potrafię cały czas zastanawiam się jak Ci z nim było. Myślę nad tym czy nas porównujesz. Kto wygrywa... Ja tak nie potrafię... Nie mogę sobie poradzić z tym, ze to nie ja byłem pierwszy. A mogłem być...
- Jakbyś mógł to byś był ! - krzyknęłam zalewając się łzami. Piłkarz popatrzył mi w oczy.
- To ja już chyba wszystko wiem...
- Gówno wiesz !- wrzasnęłam, bo już naprawdę nie wytrzymywałam- Ja kocham Ciebie ! Nie jego ! Ciebie ! - krzyknęłam zabierając swoją kołdrę i poduszkę.
- Caroline co robisz... ?- jęknął. Trzasnęłam drzwiami od sypialni i poszłam do pokoju gościnnego. Zamknęłam się na klucz. Zakopałam w pościeli. Chyba pora przemyśleć parę rzeczy. Zastanowić się czy jest sens w tym trwać. Trzeba wybrać. Podjąć decyzję.
Nie przespałam tej nocy ani minuty. Ledwo zaczęło świtać postanowiłam się zbrać do Sandry i Maite. Ucieszyłam się, gdy przez uchylone drzwi sypialni zauważyłam spiącego piłkarza. Ubrałam się szybko żeby broń Boże go nie obudzić. Nie chciałam na niego patrzeć, słuchać... Nie chciałam mieć w chwili obecnej z nim do czynienia. Wsiadłam do zamówionej wcześniej taksówki. Jego samochodu też w tej chwili nie potrzebowałam. Muszę sobie wszystko w spokoju ułożyć w głowie. Oskarżył mnie o zdradę i to w najbardziej obżydliwy sposób. Zakochany człowiek raczej nie wysnuwa takich tez.. Więc może on... Nie, nie Carolina. On teraz jest nieważny i Ty też nie. Najważniejsza jest teraz Sandra- powiedziałam w myślach do siebie, gdy taksówkarz zatrzymał się pod blokiem mojej przyjaciółki. Nim weszłam na górę wstąpiłam do osiedlowego sklepiku po coś na śniadanie. Parę minut później wjeżdżałam windą na 8 piętro. Przejrzałam się w lustrze. Świetnie nie było, ale dało się przeżyć. Opuchlizna pod oczami znacznie zmalała, a zaspane spojrzenie i ogólne rozbicie będzie świetnym wytłumaczeniem dla troski o przyjaciółkę.
Gdy weszłam do mieszkania dziewczyny jeszcze spały. W końcu nic dziwnego, zegar na piekarniku w kuchni wskazywał parę minut po 6. Biorąc pod uwagę, że wszystkie poszłyśmy spać dobrze po 3... Usiadłam w kuchni przy wyspie i zrobiłam sobie kawy mając nadzieję, że żadnej z dziewczyn nie zbudzę. Objęłam kubek z gorącą cieczą i znów trawiłam w sobie słowa Rafinhi. Naprawdę dałam mu powody do tego żeby mówił takie rzeczy ? Przecież między mną a Neymarem nigdy nic nie będzie ! A sam Rafa wielokrotnie namawiał mnie do dania mu szansy jako przyjacielowi. Mówił, że Neymar jest mu bliski i nie chce wybierać między mną a nim. Może już wtedy te słowa powinny dać mi do myślenia ?
- Carolina ?- z zamyśleń wyrwał mnie stłumiony, zaspany i mocno zdziwiony głos Maite. Odwróciłam się w stronę brunetki i uśmiechnęłam lekko.
- Dzień dobry...- szepnęłam.
- Cześć...- przeciągnęła się ziewając- Co Ty tu robisz o te porze ? Spałaś coś w ogóle ?
- Przywiozłam Wam śniadanie- wskazałam na bułki i pomidory leżące na blacie- Mam nadzieję, że jakąś mozarellę albo szynkę znajdę w lodówce. - uśmiechnęłam się promiennie i bardzo podejrzanie biorąc pod uwagę porę dnia.- Kawy ?- nie czekając na jej reakcję zeskoczyłam energicznie z wysokiego barowego krzesła i włączyłam ekspres. Brunetka przyglądała mi się podejrzliwie, unikałam jej spojrzeń. Może bardziej podświadomie niż świadomie.
- Wszystko w porządku ? Mam na myśli Ciebie ? - patrzyła na mnie bardzo uważnie- Albo może bardziej Rafinhę ?- dodała lustrując moją twarz, szukając jakiegokolwiek wytłumaczenia dla mojego bądź co bądź dziwnego zachowania, nad którym nie za bardzo potrafiłam zapanować.
- Pewnie, że tak- uśmiechnęłam się blado. Chyba niespecjalnie ją przekonałam, ale przynajmniej nie drążyła już dalej tematu. - Martwię się o Sandrę- przyznałam podając jej kubek. Skinęła głową.
- Wiesz co... myślę, że trzeba ją namówić na jakiś wyjazd. Musi przewietrzyć głowę...- "Musi przewietrzyć głowę..." tak jak ja.
- Co proponujesz ? - spojrzałam na nią.
- Nie wiem- wzruszyła ramionami- Anglia, Włochy... Madryt... cokolwiek.
- Ibiza ? Sardynia ?- rzuciłam. Chyba zaczynał mi się klarować w głowie pewnien plan.
- Chcesz ją samą wysłać na Ibizę ? Zwariowałaś ?! - niemal krzyknęła 24-latka.
- Nie. - pokiwałam głową- Nie samą. - popatrzyłam jej w oczy. Maite uniosła brew.
- Carolina, co się dzieje ?- wzruszyłam ramionami.
- Chcę pomóc przyjaciółce.
- Tylko ? Nie chcesz czasem uciec ?
- Mam przed kim ?