Ranyyyyyyyyyyyy. Jestem tłustą, grubą świnią.
Zabijcie mnie.
Byłam dzisiaj na ' rodzinnym melanżu ' czyli pełno babć, cioć, dziadków i wujków.
Zobaczyli, że coś marnie jem to zaczeło się wciskanie na siłe. No pięknie.
Zjadłam z 100000000000000000000000099999999999999999999999999,99 kcal. Serio.
Wczoraj jeszcze była ta impreza na działce, było świetnie, ale też troche zjadłam za dużo.
Obawiam się że przez te 2 dni zawaliłam moją całą kariere z odchudzaniem. Czuje się okropnie.
Nie da się tego opisać. Mogłam jednak nie iść.
Ale z drugiej strony mam się ograniczać i zrezygnować z całej zabawy tylko dla chudej sylwetki ?!
To jest troche chore. Ale tego raczej nie da się połączyć.
No nic, są też dobre wiadomości.
Znalazłam wakacyjną prace. Będę sprzedawać w takim sklepiku małym z odzieżą.
Zaczynam od jutra. I myśle że zjem bardzo, bardzo mało.
Cały dzień poza domem. Więc dam radę.
I wtedy waga troche spadnie do czwartkowego ważenia.
Przepraszam że notka dzisiaj troche taka nie ogarnięta, ale lecę spotkać się ze znajomymi.
Boże ! Jak trudno to wszysto połączyć.
Chłopak, znajomi, praca, odchudzanie.
Ratunkuuuuuuu ?!