dobre miny! :D
dzisiaj - niby stanęło na lonży z czambonem. ale, jak to najczęściej bywa, plany się zmieniły.
pojechałyśmy z Agą i jej ciężarną kobyłką w teren. delikatnie pojeździłyśmy, praktycznie sam stęp i kłus.
Aman ucieszony, jak zwykle. ale jestem z niego dumna, bo był w miarę ogarnięty. :)
przed jazdą ładnie go wyczyściłam, a on pojeździe oczywiście musiał się wytarzać w największym błocie!
rozczesywanie ogona - masakra! męczyłam się chyba dobre pół godziny, ale w końcu się udało.
no i.. zrobiłam coś, czego nigdy bym się po sobie nie spodziewała. przycięłam mu ogon i grzywę!
trochę żałuję, ale pocieszam się, że za niedługo włosiska odrosną i będą jeszcze ładniejsze. :)
na dniach mamy w planach kręcenie filmiku, całą klasą. chociaż nie liczę na to, że cała klasa się zbierze.
nie wiem kompletnie jak i z czego zrobić strój cowboya i indianina!
aaa.. PADAKA! :D
idę posprzątać koniskowi i przy okazji pomyślę nad tymi strojami.
nie wiem, nie wiem, nie wiem. NIE WIEM NIC!