Podłączyłam telefon do gniazka. Ładuje się. Zajęłam się różnymi czynnościamy, typu picie mojego ukochanego soku pomarańczowego, oglądaniem seriali. Po kilkunastu godzinach podchodzę do gniazdka, aby odłączyć telefon. Odłączony. Światełko na wyświetlaczu. Patrzę - 2 wiadomości. Jedna nieważna, druga od Ciebie. Serce wali jak cholera. Odczytuję. Zwykłe 'co tam?'. Nic więcej. Ale nawet te Twoje 'co tam?' sprawia, że wariuję.
Teraz siedzę, to zdarzyło się wczoraj, a ja wciąż o tym myślę. Zastanawiam się po prostu dlaczego napisałeś. Czyżbyś nie mógł zapytać się o to w szkole? A może chciałeś wykorzystać sms'y? A może masz za dużo na koncie? A może chciałeś wiedzieć tylko co u mnie, jak się mam i czy nie cierpię? Jest też możliwość taka, iż akurat o mnie pomyślałeś i to ja byłam tą szczęściarą, która odtrzymała wiadomość. Jak widać możliwości jest wiele, a która jest pradziwa nie wiem. Przypuszczam, że chciałeś wykorzystać sms'y. Nie będę sobie robić nadziei, że zatęskniłeś.
Ale mimo wszystko jest w miarę dobrze. Uśmiecham się, śmieję, rozmawiam. Żyję. Po prostu żyję. Ale czy to wystarczy?