Ciężko jest lekko żyć.
Dzisiejszy powrót do akademika jakoś nie napawa optymizmem.
Brak siły na cokolwiek.
W słuchawkach jakiś smęt.
Nienawidzę takich wieczorów.
Dawno tego nie miałam.
Mam nadzieję, że po nocy fala smutku minie, bo pełno roboty czeka od rana.
Koniec listopada- 7 kolokwiów za mną.
We wtorek kolejne, tym razem łacina, nienawidzę z całego serca.
I masa do przeczytania.
Od jutra chcę zacząć czytać lektury.
Wyjdzie mi.
Brak czasu na wszystko.
Studia studiami, ale tęsknię k tęsknię.