koniec świata przeżyliśmy, chociaż jak dla mnie mógłby nastąpic, miałabym spokój, nie miałabym złego humoru, miałabym święty spokój i zero nerwów spowodowanych przez (jak twierdzą inni) moje podejście do pewnych spraw. Trudno jestem jaka jestem, innym to nie przeszkadza z czego się cieszę, a reszta nie obchodzi mnie wcale. Dziś czeka mnie mnóstwo pracy, wkurwia mnie to że inni myślą że ja nie przygotowuję się do świąt, że nie ubieram choinki z bratem, że nie przygotowuje żarcia z mamą, pewne osoby myślą że mogę u kogoś sprzątac i to że mam taką sytuacje a nie inną myślą że mogą mnie (nie wiem jak to nazwac) wykorzystac, wynając itp. otóż ja też chce byc w domu i przynajmniej na czas świąt naprawic to co zepsułam przez ostatnie pół roku, ale nie bo powiedziałam to i owo i muszę to wykonac a jak tego nie zrobię to wielki foch.
pewnego dnia wracałam sama do domu o 2 w nocy, nie ukrywam że było mi przykro że mój chłopak nie mogł mnie odprowadzic, ale ile można prosic ? najgorze jest to jak idę pogrzebową i co chwile odwracam się do tyłu bo zdaje mi się że ktoś idzie za mną, do tego jak spojrzę w dół na jezioro przypomina mi się jak byłam światkiem wyławiania zwłok topielca, nie był to przyjemny widok, jak spojrzę się w przeciwną stronę od jeziora na te krzaki boję się że wyleci z nich jakiś zboczeniec i zrobi mi co złego. zgwałci mnie, byc może wytnie nerkę ... okej, póki co nic mi się jeszcze nie stało, za co Bogu dzięki. dochodze do mojego osiedla a tam na trawie leży zamarżnięty kot. kolejny nie fajny widok. zmierzam do bloku do mojej klatki. często jak byłam młodsza w okresie zimowym na klatce spotkałam bezdomnych lub jakiś żuli. takie spotkania spowodowały że do dziś boję się wchodzic sama do klatki. a nie daj jak jeszcze światło na klatce zgaśnie, wtedy ogarnia mnie panika zastanawiam się czy isc po ciemku do góry czy cofnąc się o piętro niżej i zapalic światło, decyduję się na zejście piętro niżej bo wiem że nic tam nie było. wchodze do domu, zakluczam drzwi na wszystkie możliwe zamki i dopiero wtedy wiem że nic mi się nie stanie,.
Mama moja chciała kupic żywego karpia, nie pozwoliłam jej na to.