siema, co raz bliżej moje urodziny ; D kurde nie wiem czy też tak macie że cieszycie się że są wasze urodziny ? :D w sumie głupie pytanie. ale wybaczcie wybaczcie nie ogarniam ; D mam ogromnego kaca a wszystko przez to że w piątek nic nie robiłam, przyszłam do domu o 16 i już w nim pozostałam do następnego dnia ;D w sobotę wstałam o 8 ; O potem spotkałam się z Wikotrem, siedzieliśmy w ciemnym gaju gdzie nie ma żadnej lampy :P potem poszliśmy do mnie na osiedle po Panią P. standardowo odwiedziliśmy sklep gdzie zakupiliśmy to czego chcieliśmy :P ruszając żwawym krokiem kierowaliśmy się na ulicę Prokowską. zawsze wydawało mi sie to strasznie daleko, ale jak idę tam tędy po raz enty to stiwedzam iż wcale nie jest to daleko a tym bardziej jak idę z kimś kochanym to już wgl jest bliźutko ; D kiedy doszliśmy, ja rozkoszowałam się ciepłem (w końcu jakaś dodatnia temperatura od ponad 2 godzin) i pyszotnym napojem ; D gra na pianinie, i długa konwersacja na temat jak na sobotę bardzo ciekawy temat czyli rozmowialiśmy o MATEMATYCE ; D na koniec już byłam wkurwiona i czytam książkę z biologii ;p a potem to już mniej ciekawe rzeczy ale ogólnie pyszotny napój lał się do mojego gardła, wracając do domu o 5 30 wyżarłam pół lodówki a dziś obudziłam się z brudną buzią i kacem. myślę że moja notka byłaby dłuższa ale niestety nie pozwala mi na to czas bo mam 30 minut aby ogarnąc się bo jadę gdzieś z tatą, a więc trzymajecie się ; D