Dnia 29 marca 2008 roku odszedł wielki człowiek - dosłownie i w przenośni.
Dnia 29 marca 2008 roku odszedł Barnaba, wspaniały syn, brat, cudowny przyjaciel.
Człowiek, który był jest i będzie uosobieniem dobra.
Na początku jak się o tym dowiedziałam nie byłam w stanie w to uwierzyć, nie chciałam w to uwierzyć, później Marta zadzwoniła do Mamy Barnasia i wtedy już wszystko było pewne….
Nie mogłam w to nadal uwierzyć, nie chciałam w to wierzyć, miałam z Nim jeździć na wycieczki z moim nowym psem, mieliśmy iść razem w góry a dokładniej w Rysy. Miałam właśnie w sobotę do Niego zadzwonić, ale tego nie zrobiłam, ponieważ byłam za bardzo zajęta przygotowaniami do wyjścia, do pojechania do mojej chrzestnej, mówiłam sobie, że skoro nie dziś to zadzwonię do Niego jutro, że jutro z Nim pogadam i że się pośmiejemy. Ostatnio z Martynką ustaliłam, że pojedziemy do Niego w weekend żeby poczuł naszą bliskość, żebyśmy czuli ją nawzajem…
Już nie pojedziemy do Niego…
Już nie będę z Nim rozmawiała godzinami przez telefon…
Już nie będę mogła się w Niego wtulić…
Już nie pojedziemy z moim psiakiem na spacer…
Już nie pójdziemy razem na Rysy…
Takie były moje pierwsze myśli, a później powiedziałam, że dlaczego tak ma być!?
Barnaba zawsze będzie w moim sercu, Barni zawsze będzie ze mną!!
Więc nie musze do Niego jechać, One teraz jest ze mną wszędzie gdzie ja jestem…
Nie muszę już z Nim rozmawiać przez telefon, bo mogę do Niego mówić zawsze gdzie jestem…
Kiedy wtulam się w ciepłą, za dużą bluzę to tak jakbym wtulała się w Niego…
Kiedy będę chodziła na spacery z psiakiem, kiedy będę z nim jechała na wycieczkę rowerową, Barni będzie ze mną…
A kiedy w tym roku wejdę na Rysy to On tam będzie ze mną, wejdę na Rysy z Nim i dla Niego!!
Barnaby już nie boli, doznał Łaski Pana…
Jest w domu Naszego OJCA, Barnaś zawsze chciał być blisko Boga, teraz jest obok Niego, najbliżej jak się da.
Będzie mi brakowało tego wielkiego człowieka, który przyjeżdżał do mnie na rowerze i zostawiał go na klatce schodowej, a wieczorem potrafił zadać pytanie: „ Czy ja jestem rowerem czy tramwajem?” Na co moja odpowiedź zawsze brzmiała tak samo: „Z tego, co ja wiem to jesteś człowiekiem!”
Będzie mi brakowało tego, że przyjeżdżał widział, że mam zły humor i mówił: „Najchętniej zasadziłbym Ci kopa w dupę, ale…” Nigdy tego nie kończył, zawsze próbowałam Go zmusić nigdy się nie dało.
Strasznie za nim tęsknie!!
Chce żeby wrócił, żeby był przy mnie nie tylko duchowo, ale również ciałem, żebym mogła mu powiedzieć ile dla mnie znaczy, ile mi w życiu pomógł, co w nim zmienił, co jeszcze może w nim zmienić.
Ja chcę do Barnaby…
Chcę być przy nim,
Chcę przytulać Go,
Chcę opowiedzieć mu wszystko jak jest i będzie,
Chce żebyśmy razem znowu wierzyli.
Chce słyszeć to cudowne : „ Hej Mała…”
JA CHCE DO BARNABY!!
Ale On teraz nie chce żebym ja tam była, żeby mogła mu opowiadać, przytulać się do Niego…
On chce żebym tu była!!
Żebym żyła z uśmiechem, bo On właśnie taką mnie lubił…
Specjalnie dla Niego uczę się żyć tak by piękny wydawał mi się świat…
Słońce nie chciałby żebym się smuciła, On zawsze się uśmiechał, zawsze mnie wspierał…
Pamiętam, że Barni jest pierwszym mężczyzną, przy którym się popłakałam, pamiętam jak mu opowiadałam o wszystkim, co się u mnie zawsze działo, a On opowiadał mi o sobie.
…
Ból jest ogromny, ból jest nie do zniesienia, ale:
Nasza wiara musi zaprzeczać naszym lękom...
Nie myślałam kiedykolwiek, że tak uwierzę, dzisiaj wierze i będę wierzyć…
Barni Słońce Ty moje uśmiecham się do Ciebie, uśmiecham się dla Ciebie, uśmiecham się za Ciebie.
Na zawsze będziesz miał wyjątkowe miejsce w moim serduszku…
Nikt nigdy Ciebie mi nie zastąpi…
Nikt nigdy nie wymaże mi Ciebie z pamięci i z serduszka…
NA ZAWSZE W MEJ PAMIĘCI I SERCU POZOSTANIESZ!!
Kocham Cię Łobuzie
Buziaki
Twoja Mała