Młoda para. Dwoje zakochanych nastolatków. I jedna impreza, która wszystko zmieniła. Alkohol, papierosy i prochy. To wszystko doprowadziło do wpadki. Dziewczyna szybko zorientowała się, co jest grane. Zrobiła test ciążowy z wynikiem pozytywnym. Wtedy był już tylko płacz i myśli o aborcji. Miała dopiero 17 lat. Nie mogła wychowywać dziecka. Bała się reakcji rodziców i swojego chłopaka. Bała się wszystkiego. Myślała, że została z tym wszystkim sama. Nie miała odwagi nikomu się przyznać, choć dobrze wiedziała, że czegoś takiego nie da się ukryć. Powiedziała matce, która zwyzywała ją od dziwek, natomiast ojciec pod wpływem emocji wyrzucił ją z domu. Teraz naprawdę została sama, w dodatku bez dachu nad głową. Nie miała innego wyjścia, musiała powiedzieć JEMU. Stanęła pod jego domem i niepewnie zapukała do drzwi. Otworzył jej cały uśmiechnięty, jednak widząc jej minę szybko nabrał podejrzeń. Weszli do środka i usiedli w jego pokoju. Dwa słowa.. "będziesz ojcem". Chłopak na początku był zdezorientowany, jednak po chwili przytulił ją do siebie i pocałował. Przysiągł jej, że jej nie zostawi i jakoś razem dadzą sobie radę. Nie spodziewała się takiej reackji, jednak w końcu poczuła się szczęśliwa.
Zamieszkali razem. Kupili wózek, ubranka, zabawki i zrobili mały pokój, w którym miała zamieszkać ich kruszyna. Zaręczyli się. Myśleli, że już nic nie zakłóci ich spokoju. Do czasu...
Tego feralnego dnia jechali na imprezę. Po drodze zdarzył się wypadek. Wjechał w nich pijany kierowca. Dziewczyna w stanie ciężkim trafiła do szpitala. Jej narzeczony siedział na poczekalni, pod blokiem operacyjnym i modlił się, by wszystko było w porządku. Usiadł na krześle i zamknął oczy. Po dłuższej chwili poczuł, że ktoś dotyka jego ramienia. Stał nad nim lekarz i z wyrazami współczucia kręcił głową. Coś ukłuło go w sercu. Rozpłakał się jak małe dziecko. Stracili swój skarb. Stracili ich jedyną nadzieję na przyszłość. Ogarnął się i wszedł do sali, w której leżała ona. Widząc jego minę sama się rozpłakała. To był już koniec.
W jej sercu zapanowała pustka. Cisza, jakby ktoś wyłączył radio. Nie umiała poradzić sobie ze stratą dziecka. Nie dawała sobie rady. Oboje wrócili do domu. Widząc rzeczy dla niemowlaka, nie wytrzymała. Zaczęła płakać i krzyczeć, że to wszystko jej wina. Już niczego nie dało się naprawić. Nikt nie mógł wyobrazić sobie bólu matki, po stracie dziecka. Pobiegła do sypialni i zamknęła się w niej. Chłopak próbował się dobijać, lecz na marne. Stanęła na parapecie. Zacisnęła usta, wyszeptała jedno, krótkie "przepraszam" i puściła się w dół. Spadła z 6 pięra. Nie było szans, by ją uratować. Dołączyła do swojego maleństwa. Chłopak również nie wytrzymał. W jednym dniu stracił oba swoje skarby. Pociął się. Jego również nie dało się uratować. Troje ludzi, którzy po prostu chcieli być szczęśliwi. Jednak życie nie zawsze daje nam to, czego chcemy...