photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 20 LIPCA 2009

null...

...No i rozpostarł się przede mną w całej swej przerażającej rozciągłości poniedziałek. Właściwie co to znaczy poniedziałek... Jeżeli chcę być uczciwa względem siebie, to powinnam raczej powiedzieć: rozpostarło się przede mną w całej swej przerażającej rozciągłości ŻYCIE... Poniedziałek przyszedł akurat dzisiaj, ale mógłby to być każdy inny dzień tygodnia... Obudziłam się rano - spojrzałam za okno - słońce świeciło tak jasno, jakby dopiero co wymieniło zużyte baterie. Piękna pogoda - jak mawiają ludzie. Od razu chce się żyć - dodają niektórzy z nich. A ja, wtuliwszy się szczelniej w kołdrę zaczęłam przynaglać sen. Tak, zasnąć - nie myśleć o czasie, o sposobach pogrążania go w czeluściach nieświadomości... No i obudziłam się i spojrzałam w tę dziurę. Miałam nadzieję, że coś tam zobaczę - przynajmniej jakieś zarysy, kontury, zajawki. Zwykle coś się tam pojawiało - wtedy brałam to w dłonie i nosiłam radośnie. Teraz jednak im dłużej spoglądałam do środka i przed siebie, tym wyraźniej widziałam nadchodzące NIC. Ono nie miało żadnych kształtów, nie było niczyją zajawką - było natomiast wielkie i przerażające - przypominało ocean, do którego spadałam jak kropla, aby w końcu utracić siebie - pozbyć się granic - i stać się wodą... Gdzieś w międzyczasie, w przerwie, w odstępie między ścierającymi się krawędziami kształtów różnych skojarzeń, w krótkim powieki mgnieniu - zobaczyłam olśniewający i wyraźny kontur TEGO CZEGO NIE MA. I zachwyciłam się jego oczywistością i prostotą. Teraz szukałam ciszy i jasnego wzroku, aby tym bardziej, tym głębiej, tym intensywniej spojrzeć w bezkresny otwór, na dnie którego... zobaczyłam  -  siebie... Znajdowałam się tam samotna, przepełniona kosmicznym brakiem... Tworzył on w moim ciele i umyśle coś w rodzaju podciśnienia, co dawało efekt taki, jakbym złożona była z miliona drobnych przyssawek namiętnie szukających na zewnątrz CZEGOKOLWIEK...  I nagle, w jednej olśniewającej chwili zrozumiałam to wszystko, co zdarzyło się w ten poniedziałkowy poranek. To przerażenie, lęk, rozpaczliwe poszukiwania i wreszcie świadomość własnej samotności, która wyzwoliła mnie z tego zamkniętego kręgu... Oczywiście mogłabym wsypać w siebie cokolwiek, jakąś ideologię lub wiarę... Mogłabym próbować zasnąć i spać aż do swojej śmierci i w ten sposób uniknąć życia. Albo puścić się w wir powierzchownych przyjemności i również w ten sposób nie widzieć. Ale czy to mnie uwolni? Przecież próbowałam już tyle razy. NIE! To tylko ucieczka - przed sobą. Dzisiaj, teraz odkrywam, że tylko stanięcie przed tym lękiem, uczciwe stanięcie przed ŻYCIEM pozwala mi na pełny powrót do siebie. Nie robię nic, nie uciekam, po prostu pozwalam, aby dreszcz grozy przeniknął mnie do głębi i jednocześnie zrodził spokój i prawdziwe wypełnienie... I wtedy, teraz właśnie tam odkrywam źródło, z którego tryska życiodajna woda. Tam jest ocean, którego się tak bałam - ale on również jest kroplą. Tam jest wszystko, tam jest pełnia i pustka, tam jest jedność... Tam jest TO CZEGO NIE MA...

Informacje o aleksandrra


Inni zdjęcia: msssssssssss drasek1499 akcentova1499 akcentovaZ synem :) nacka89cwa:) nacka89cwaDiabełek nacka89cwa:) nacka89cwaBizu vullgaris;) virgo123:) szarooka9325