dzień dobry bardzo po prawie roku nieobecności. jak widać na załączonym obrazku, ajsza jest już gotowa na spędzanie wakacji, a Wy?
wydaje mi się, że nie doceniałam wartości wakacji, zanim nie poszłam na studia i nie poznałam uroków sesji :-)
w trakcie roku akademickiego poznałam trzy nowe emocje: pierwszą z nich jest ta, kiedy dowiadujesz się, że na stronie wydziału są wyniki kolokwium (polecam, rewelacyjne doznania - na moment zapominasz,jak się nazywasz), drugą jest tzw. "radość usosowa", kiedy okazuje się, że egzamin, za który powinni Cię wywalić z uczelni, zdajesz na 4, a ostatnią - ulga, która pojawia się, kiedy widzisz wszystkie zielone ptaszki w zakładce 'zaliczenia etapów'.
i właśnie w atmosferze tej ulgi pozostaję już od ponad tygodnia. wreszcie mogę czytać, piec, słuchać tego, leżeć do góry brzuchem, zdzierać skórę ze spalonych słońcem ramion i zastanawiać się co zrobić ze swoim życiem. albo nie, nie ma co planować, bo i tak wszystko się ułoży po swojemu.
zaczynam od "Beksińskich".