photoblog.pl
Załóż konto
Dodane 26 PAŹDZIERNIKA 2012
535
Dodano: 26 PAŹDZIERNIKA 2012

lifefight

Od mojego ostatniego wpisu osiągnęłam dno kompletne jesli chodzi o jedzenie. Pewnie przytyłam, aż nie chce mi się stawać na wagę... Przez weekend była u mnie koleżanka... jointy, piwko, gastro, papierosy [zamierzam rzucic ostatecznie, ta paczka będzie ostatnią]... nie chcę już żadnych używek. Od poniedziałku sie jakoś trzymam psychicznie. Byłam poza domem do dzisiaj. Mieszkałam w internacie ponieważ miałam próby do spektaklu do późna a mieszkam 30 km od szkoły... nieregularne jedzenie, kłopoty z wypróznianiem... ale to już nie ważne. Liczy się to co tu i teraz.
Najważniejsze jest podejście, a dzisiaj mam dobre. ;)

Od samego rana dostaję pozytywną energię. Najpierw dostałam pochwały od doświadczonych osób, że "pięknie sie rozwinęłam i mam duży potencjał" później usłyszałam szepty, ze "byłam dziś najlepsza", wieczorem zażegnałam nareszcie konflikt z chłopakiem, przeglądnęłam zdjęcia p. Chodakowskiej i wpadłam na tego fbl ----> http://www.photoblog.pl/sosmi/136086327/immposible-is-nothing.html oraz tego ----> http://www.photoblog.pl/obydo50kg/136055916/27.html. Dały mi motywację. 

I tak oto kontynuuję moją dietę i wyrzucam zbędne rzeczy z mojego życia, więcej planuję, ćwiczę i więcej sie uczę.

Chcę chłonąć świat.

 

Komentarze

misjaprotal Jeśli chodzi i jointy to one akurat mają właściwości "konserwujące", tzn. że regularni palacze nigdy drastycznie nie przytyją (ale chyba i nie schudną). Jedyny minus tego to właśnie gastro -.-
04/11/2012 10:01:37
trainhard Spokojnie wystarczy.Ja bym najpierw powoli likwidowała marsz,a dopiero później zwiększała szuranie.No najlepiej było jakbyś marsz wyeliminowała całkowicie,ale to po jakimś czasie,wtedy będziesz mogła myśleć o zwiększeniu liczby km,czy zwiększeniu czasu itd.Artykułów nie znam,czytałam jakieś,ale nie pamiętam linków,a co do książek to sama szukam jakiejś o bieganiu:)
28/10/2012 19:16:42
trainhard Nie biegaj za szybko i nie biegaj zbyt często..Bieganie ma być dla ciebie przyjemnością.Takim oderwaniem od rzeczywistości,a nie czymś w rodzaju przymusu.I nie biegaj na maxa..Biegaj powoli szurając.Jeśli kondycję masz taką sobie to proponuję : 2min szurania + minuta marszu + 2 minuty szurania + minuta marszu + 2 minuty szurania + minuta marszu + 4 minuty szurania.Myślę,że spokojnie dasz radę.Jak będziesz się czuła na siłach to od razu 10 minut szurania + minuta marszu + 5 minut szurania;)
28/10/2012 10:44:05
trainhard Miło mi to słyszeć,dzięki. Hm..nie wiem czy ci będzie się to chciało czytać,ale to trochę długa historia także siadaj wygodnie.Zaczęło się od mojej pasji związanej z...psimi zaprzęgami.W psich zaprzęgach jest taka klasa jak CC ( jest to bieg z psem).Raczej nie przepadałam za bieganiem,no ale,że jestem taką osobą,która jak sobie coś postanowi to tego dotrzyma.A więc postanowiłam wystartować na następny rok w tej klasie..Zaczęłam biegać..Niestety,nie wiele o tym wiedziałam i biegałam źle przez co szybko się znięchęciłam.Biegałam raz w miesiącu,a kondycja okropna.W czerwcu zaczęłam biegać z kuzynką po kilka km,ale bardzo wolno,w międzyczasie biegałam też sama,ale nadal źle i w złym obuwiu.W sierpniu dopiero zaczęłam się zagłębiać w świat biegowy.Kupiłam buty..Wzięłam mp3 i wiedziałam,że bieganie to najlepszy lek : na samopoczucie,na schudnięcie,na kolorowy świat.Serio..Z każdym dniem dowiadywałam się coraz więcej i więcej.Aż do dzisiaj,cieszę się,że jestem w tym miejscu w którym jestem.W zawodach wystartowałam..ale czas mnie nie pocieszył.Teraz trenuję najregularniej jak się da 4/5 razy w tygodniu i biegam tak jak Pan Bóg przykazał..i cieszę się tym,bo bieganie to najlepsze co mnie w życiu spotkało i wiem,że na jednych zawodach się nie skończy.Na kilku latach również.. - A z tym bieganiem to się nie martw,bo ja też nie lubiałam biegać,a to wszystko przez niewiedzę.Myślę,że z każdym kolejnym bieganiem twoja miłość do biegania będzie wzrastała i bieganie będzie lekiem na wszystko.
26/10/2012 19:57:53
Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika aisance.