jest źle.
chcę być blisko, lecz nie za bardzo. obok, ale nie na siłę. budować, nie niszczyć. być w Twoim życiu, ale nie pakować się w nie z butami.
cześć.
spuszczam wzrok i się przedstawiam.
jestem k., jestem.
miałam kiedyś przyjaciela, wiesz?
kiedyś zadzwonił do mnie może o szóstej, a może siódmej,
[nie pamiętam..]
żeby sprawdzić czy nic mi nie jest, czy wszystko ze mną w porządku,
bo przyśnił się mu mój wypadek.
pamiętam, że się strasznie przejął,
a ja go chciałam uspokoić późniejszym esemesem.
pamiętam też, że kiedyś wyszedł ze mną o wpół do pierwszej w nocy,
ponieważ nie chciał bym chodziła sama po mieście.
wiesz.. zastanawialiśmy się wtedy,
była pełnia, piękne niebo, gwiazdy,
czy wskoczyć do basenu, a może popływamy?
a jak się poznaliśmy to bałam się,
była zima, mróz, a my spacerowaliśmy,
że nie będę miała o czym z nim rozmawiać,
tak, wiem, to śmieszne.
pamiętam jak chyba pierwszy raz prawdziwie mi zaufał,
chyba,
siedzieliśmy na skałach,
byłam zwrócona twarzą w stronę wody i go prawie nie widziałam.
a wiesz, no tak, nie, nie wiesz, no ale,
kiedyś gdy siedzieliśmy w altanue powiedział,
że chciałby mnie zobaczyć ubraną całościowo w biel,
albo skórę,
chyba strasznie mnie to wtedy rozbawiło.
a innym razem w tej samej altanie planowaliśmy wspólny wyjazd,
na obiad lub kolację do budapesztu,
ale to jak będziemy bogaci, 'wrócę później, lecę na węgry,'
chyba to wszystko przez MISia.
wiedziałam, że mogę do niego zadzwonić w każdym momencie,
mimo że nie zawsze to robiłam,
zgadzał się, szliśmy, rozmawialiśmy,
w pewnej chwili powiedział:
jesteś teraz osobą, którą ...... najbardziej na świecie.
czasami kciukiem wciskałam pod komunikatem odebranych wiadomości: 1,
pokaż,
.,
i uśmiechałam się widząc
dwukropek nawias dwukropek gwiazdka,
a za co to,
za to że jesteś.
nie rozumiesz tego, prawda?
czytał mi bajki, siadaliśmy na urwisku,
piliśmy reddsy.
jak odbierałam od niego telefon,
czekała mnie zawsze dłuższa rozmowa, przeważnie się śmiałam.
lubiłam jego wiersze,
bo on pisał wiersze, wiesz?
ale przestał.
czasem na mnie krzyczał, czasem uspokajał, a czasem po prostu słuchał,
i mówił, rozmawiał, o sobie, naprawdę, o sobie,
możesz nie wierzyć, ja swoje wiem.
pamiętam też, jak wychodziliśmy razem,
zawsze mieliśmy o czym rozmawiać,
a jeśli milczeliśmy to nie było to niezręczne.
wiesz, wiedziałam,
że mogłabym się w nim zakochać,
mogłabym, mogłam.
mam jedno ładne zdjęcie nas obojga.
ostatnio,
dwa razy budziłam się przestraszona,
bo przecież widziałam jak umiera, to tylko sen, ale widziałam,
łapałam za telefon,
odkładałam z powrotem pod poduszkę,
a później nie mogłam już zasnąć, słuchałam coldplay i patrzyłam,
sufit czasem uspokaja.
ach, wiesz, nie znoszę lipca,
później tylko pustka,
i cichy pisk, ciągła linia,
nie mam ochoty, nie chcę, nie mam ochoty.
odwracam głowę w bok.
cześć,
jestem k., jestem.
miałam kiedyś przyjaciela, wiesz?
do nie zobaczenia.
ps. mitomania też jest chorobą.