Popadam w całkowicie skrajny, szkolny nastrój. Zakupy mnie wykańczają, zeszyty, podręczniki, wszelkie niezbędne vademeca (nie wiem, jak to odmienić, tak chyba jest dobrze ;p) i inne pomoce naukowe, przyprawiają mnie o ból głowy.
Czas nauki nadchodzi nieubłagalnie, pocieszać możemy się jedynie faktem, że trzeba przeżyć do kwietnia, potem jeszcze TYLKO matury i ogólniak z głowy ;)