Warto?
Zapomnieć chciałam,
nie zapomniałam.
Cierpieć nie chciałam.,
cierpiałam .
Cierpiałam, moje serce cierpiało,
płakałam, moje serce również płakało.
Kłótnia z jego laską,
tępiła mnie.
Chciała żeby wszyscy wiedzieli,
że Go kocham.
Utraciłam z nim kontakt,
skasowane wiadomości.
Usunięte fotografie.
Było mi lżej.
Na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
Byłam radosna,
śmiałam się.
Było lżej nie myśląc o nim.
Lecz jednak...
wiadomość od niego.
Napisał po długim czasie,
byłam w szoku.
Byłam wściekła,
zła na samą siebie.
Na niego.
Nie chciałam odpisywać,
lecz coś mnie skusiło.
Odpisałam.
Zaczął wypytywać.
Gadaliśmy dalej.
Chciałam napisać,
"Nie pisz już nic,
musimy to skończyć".
Ale ta bariera.
Był taki miły,
nie mogłam tak po prostu mu tego powiedzieć.
Było ciężko.
Więc rozmawiałam z nim nadal.
Już pogodziłam się z tym,
że przypomniał mi o swoim istnieniu.
W moim sercu...
to dziwne uczucie.
Takie jak wtedy,
gdy było wszystko w porządku.
Bardzo bałam się tego uczucia.
No ale jednak powróciło.
Znów miałam głupie nadzieje,
że uda mi się go zdobyć.
Powiedział,
że ze swoją dziewczyną
nie układa mu się najlepiej.
Ciarki przeleciały mi po plecach.
I pomyślałam "Może jednak warto walczyć.?"
Lecz są chwile kiedy bardzo w to wątpię,
ale jednak ta nadzieje nie wygasa.
Gdy rozmawiamy,
nie widzę świata po za nim.
Wydaje się idealny.
Każdy smutek idzie w niepamięć...
Lecz, gdy Go nie ma,
świat nabiera szarych barw.
Dół za dołem.
I pytanie "Czy warto nadal walczyć?"
Wtedy mam już małe nadzieje.
Ale mimo wszystko wierze.
Wierze że się uda.
Tylko "Czy warto?"
Ehh.. bywa.. ;/
bye Aladynka :(