Ej, działo się.
Wszędzie, na każdej płaszczyźnie.
Łukęcińskie zwyczaje wszystkie zaliczone.
Wieczorny bilard, reds na plaży, plac zabaw do drugiej w nocy, biegnięcie przez cały ośrodek za samochodem tego, który wyjeżdża jako pierwszy, siatkówka z zasadami 'Jestesmy W Łukęcinie'.
I było, było ciekawie.
Krakowskie powietrze uderza do głowy.
Urodziny- niespodzianka dla Katii.
Normalne kumpelki po prostu złożyłyby życzenia, ale nie my. My musiałyśmy wpaść o dziewiątej rano ze śniadankiem i grającym, ręcznie zrobionym zaproszeniem na wieczór.
I wyskoczyć zza koszów na śmieci z balonami.
I poprosić kelnerkę, żeby wbiła w pizzę dwie świeczki z cyferkami; 1, 7. I zapalić. I zdmuchnąć.
I zjeść.
I wyciągnąć na rynek, na karaoke.
I wymyślić alternatywę,
bo karaoke nie wypaliło xp
I znosić brodatego pana, który za dwa tygodnie wychodzi za mąż,
ale on bardzo żałuje, że trzy piękne koleżanki obok wychodzą.
No cóż.
;]
Agnes #