Udało się. Na szczęście nie muszę spędzać ferii w towarzystwie zeszytu z matmy :) (tak nawiasem darowałaby sobie odpytywanie mnie - hellooo brakowało mi pół procenta?!) dobra dobra jakoś przeżyłam :P.
Święta tuż tuż. Jako pierwszoligowy zgred świąteczny (łuchuuu święta... -.-) sama się sobie dziwię, że wszechogarniająca radość powoli dopada też mnie ... (wiem dziwne). Ale do jednego na pewno się nie przekonam - wróg odwieczny --> ŚNIEG, tudzież nikomu niepotrzebna breja, przez którą uroczo się wyglebałam przed koncertem, a sól , która ma pomagać niszczy moje piękne buciki :(
Dobra znalazłam jeszcze jeden plus, mianowicie jutro mamy tylko gegre (siedzenie bezczynne) i matme :P. Tak mam podjarke. Przesłucham sobie na jasełkach "śpiewu", a potem wyżerka klasowa.
Mam do siebie żal, że tyle czasu nie słuchałam Kings of Leon (matko przecież oni są genialni :P).
A zdjęcie z sesyjki :P. Mina Kasi najlepsza xD.
hoł hoł hoł