głupie uczucie, gdy nie wiesz jak ubrać daną sutację w słowa. Chyba w rzeczywistości nie jest tak jak na regale z półkami. Raz poukładasz, zrobisz remanent ale niestety to po pewnym czasie znowu się zakurzy i sprzątanie od nowa.
to jest straszne uczucia, gdy nie wiesz jak daną sytuację ubrać w słowa. Gdy na widok zamilkłbyś i nie wiedział o czym mówić. Idiotyczne uczucie, gdy nic nie może tego odzwierciedlić, a jakakolwiek próba wyrażenia siebie zostałaby zignorowana lub wyśmiana. i ta zajebista bezradność... próbujesz, by wszystko było jasne i przejrzyste a im bardziej się starasz, tym bardziej brniesz w gówno. ... Jak to jest? Cięzko! A firanka śmierdzi kurzem. A ile ja bym dała za zniknięcie... niekoniecznie siebie.
Jeden wielki nieład. Taki kurwa wielki znak zapytania.
W sumie to nie zgodzę się z tym co napisałam. Albo przynajmniej nie do końca. Chodzi mi taka jedna piosenka, jedna, w którą dobrze mi wpasować się teraz. I ta świadomość, że tego nienawidzę, ta wiedza, że tego nienawidzę. A ja myśląc o tym, że nienawidzę to.. to.. to jest OK. Może coś się rusza, porusza, wstaje, mówi, krzyczy, ale w sumie to dusi. Dusi i gnębi. Nie pozwala słuchac niczego innego. Duusii. Może to nie piosenka dusi tylko świadomość możliwości zbiegu okoliczności. Nie dusi, wyciska. Łzy też.
Proszę Cię, odpuść sobie. Bądż tym fenomenem. i nie płacz. Proszę.