no i po studniówce:(
Dzisiaj kiedy się obudziłam byłam przekonana, że jest najwyżej 10. i pomyślałam, że wstanę i odeśpię sobie potem w ciągu dnia. Zeszłam na dół, a mama zapytała mnie, czy idę z nimi do kościoła na 16., ale chyba jednak nie zdążę, bo jest już 15.30...myślałam, że ten zegarek mnie okłamuje...tak bolała mnie głowa, że sama nie mogłam uwierzyć w to, że nic wczoraj nie piłam...
a studniówka była naprawdę udana:) wszyscy tak ładnie wyglądali, szkoła była tak udekorowana, że nawet przez chwilę zapomniałam, że jest szkołą:) i zmieniłam zdanie: nie żałuję, że nie mieliśmy tej studniówki w jakiejś restauracji:) a tak poza tym miałam buty na obcasie(co prawda niedługo, ale liczy się sam fakt, że je w ogole nosiłam), mnóstwo spinek we włosach i sukienkę:) i już przez samo to ten wieczór był wyjątkowy:)
szkoda tylko, że nie tańczyłam poloneza i nie miałam osoby towarzyszącej:(
ale dziękuję Ci Aga, że bawiaś się ze mną i nie musiałam siedzieć sama przy stole tak jak wiadomo kto...