Patrzę sobie na niebo. Jest dość różowe, a po Twojej stronie dość niebieskie. Od Twojej strony niebo wieczorami jest ciemniejsze. Wtedy widać tam więcej gwiazd. Może to coś znaczy. Sam nie wiem. [...] Od mojej strony niebo jest różowe, a słońce chowa się za drzewami. Gdy patrzysz w moją stronę wieczorem, to jest tam jaśniej. [...] Od Twojej strony niebo wydaje się smutniejsze. Ma za to gwiazdy. Też chcę gwiazdy. [...]
Pojawił się.
Wczesnym wieczorem, wysoko na niebie, otaczając wszystkich czyimś blaskiem,
smukły i perfekcyjny,
skierowany delikatnie w stronę zachodu.