nice .

fajnie.

mam dwie babcczki czekoladowe, tort, crunchips'y x2, dwa kokosy, sok pomarańczowy, kase na doładowanie na zalukaj i dwa puste miejsca na oknie. i miałam taki dziwny sen, a w nim sytuacje , ze miaam z kim sie tym wszystkim podzielić i że zjadłysmy to na tym oknie .. a potem sie obudziłam i zobaczyłam stos rzeczy na moim biurku.

jak pomyśle, ze mam je zjeśc sama to mi sie niedobrze robi, lecz gdybym miała zjeśc to z kimś przy filmie czy na okie w nocy to pomyślałabym , ze trzeba coś jeszcze kupić bo nie starczy ...

samemu wszystko traci swój dawny urok.

matko !!

siedzę w domu i patrzę na moje rozsypane plany.

mogłabym je jeszcze pozbierac i skleić , ale problem w tym że straciłam ochote.

to tak jak bym z wielkim zapałem kupiła wielo-elementowe puzle i straciła wiare w sukces zaraz po ułożeniu polowy.. i to dziwne uczucie , ze jestem już tak blisko końca, lecz czuje że jednak jest to droga nie do przebycia..

czekam tylko aż Gabi wróci, tylko ona na razie jest taka ostoją, azylem.

ona mimo że odwróciłam się od niej na pewien czas, wróciła i nawet nic nie powiedziała, żadnego złego słowa, nic.

czasami czuje że ta różnica wieku po prostu nic nie znaczy.

no i wszystki zjebane.

miałam takie plany i jedna osoba je zniszczyła mówiąc jedno zdanie.

może i to nie jest jej wina, ale jak na razie nie bedę tego usprawiedliwiac, bo jestem za bardzo zdenerwowana.

w jednym momencie z euforii wpadłam we wściekłość ( poziom zaawansowany ) .

straciłam chęc do ratowania czegokolwiek co bylo między nami.

już sama nei weim czy jestem zła czy zraniona.

nie wiem czy to co teraz tak intensywnie odczówam to złość czy ból.

chyba jedno i drugie, a to denerwujące dosć, bo zakłuca mi to moje mysli.

ale koniec o tym.

chce namiot, zdjęcia, słodycze i okno + jedna osoba w pakiecie.

czy to tak wiele?