A oto i Robert na wycieczce w Trzęsaczu. Na piechote o dziwo :P A bardzo sie broniłam. Miał być spacer plażą ale taki wicher wiał że poszliśmy drogą leśną :)
Dzisiaj zakupy we Wrocławiu. Musiałam sobie kupic coś na wesele mojego wujka :) Było ciężko ale jakoś tam to wszytsko wyszło.
"Dżuma" - przeczytana. "Ferdydurke" - w trakcie. Jakoś trzeba się już do szkoły przygotowywać. Jutro sprzątanie biurka, liczenie ile zeszytów mi potrzeba, jakie książki muszę kupić. Jednym słowem pora wracać.
Apropo wracania. Malec wrócił zza wielkiej wódy :) Nareszcie ;) Stęskniłam się już.
Wszystkim wracającym tak jak ja składam kondolencje...