Ehhh... chyba dostalam kopa. Gadałam z T. bardzo długo. Uświadomił mi parę spraw. Trzeba w końcu złapać się czegoś i wyleźć z tego bagna. Podczas tej rozmowy poleciały ostatnie łzy. Postanowiłam parę spraw.
Po pierwsze dieta, ćwiczenia i psycho. Wracam do jedynej diety w moim życiu, której ufam. Montignac. T. bedzie mnie wspierał w ćwiczeniach. Sama też bede pilnowac, żeby codziennie znalazł sie czas na to. Em, o rowerze pomyśle, jak będe miała kase na naprawę. Narazie jestem totalnie spłukana.
No i po drugie przyjaciele. Chyba muszę przeprosic Ankę, bo trochę namieszałam. I zmienić stosunek do ludzi. Nie pchać sie tam, gdzie nie trzeba. Przeprosic wszystkich, ktorym coś napsociłam.