A Krzysio śpi…..
Dobranoc Krzysiuuuu:*
Wybraliśmy się na ognisko do Jodłownika…w takie cudowne, magiczne, wręcz lecznicze miejsce…Zjedliśmy kiełbaski i takie tam. Spaliliśmy cały zbiór „Komiksowa” Kozy…No cóż. Najwyższa pora dorosnąć Łukaszku…:D Chociaż zagadki Myszki Miki potrafią zagiąć…oj czego one nie potrafią :P Jak już Krzysio do nas dojechał, to Kozie padło na mózg i prawie się utopił w tym syfie obok…przy okazji pobił Zielonego, ale Krzyś się naćpał Colą i nie funkcjonował normalnie Posiedzieliśmy ze trzy godzinki i standardowo zjechaliśmy na JEZIORO. Tyle że dziewczyny nie miały rowerów, to chłopcy je zwieźli. A co tam. Było ciężko ale daliśmy radę :P Na jeziorze całkowicie straciliśmy kontakt z Zielonym bo poszedł spać. Dobranoc Krzysiaczku Po jakims tam czasie dojechał Łuki i zaczęła się zabawa w kamyczki z Dymkiem:/ NO cóż.. Obok jakiś Niemiec nas obserwował i jacyś ludzie ryby łowli. Ale Łukasz im rzucił kamień przed same nogi. I Co zrobiliśmy potem? Zwialiśmy. Zielony zabrał sowjego nowego podpiecznego Alfreda i się rozeszliśmy dp dpmu. A Krzysio poszedł spać.
Dobranoc Krzysiuuuu:*
Pozdro dla Kozy…chociaż nie wiem za co tym razem:P Za całokształt:P
Tam jeszcze dla Marty, bo jakiegoś smsa napisała….
I dla Marcinka i Łukaszka iiii Alfreda:D