To Maksymilian jest. Przybył do mnie w zeszły czwartek i od tamtego czasu przysługuje mu honorowy status "kota pożyczonego".
Maksiu (jego imię oryginalne) jest przez mamę nazywany Maksymilianem co niejako dodaje mu jeszcze arystokratycznej nutki (wszak to skrzyżowanie rasowego persa z dachowcem, mozna powiedziec książę z nieprawego łoża ;]).
Maks lubi spać, wąchać nowe rzeczy, lizać się po wyposażeniu i przyległościach, a ostatnio coraz bardziej gustuje w spierdalaniu przed moją młodszą siostrą ;]
Ogólnie wydaje mi się ze można ocenić Maksymiliana jako 101% kota...