Nieczuję tego miasta
Nieczuję się w tym mieście..
Przystłaczający brak energii w każdej (PRZECIĘTNEJ) mijanej osobie na ulicy "U mnie? U mnie nic niekawego, po staremu" -ha! więc tak tygląda wasze życie? NIC nowego? NIC?
Pożeracze enegrgii pieprzeni.
Dusze się.
Cząstka, nieliczna cząstka ludzi, którzy coś robią (chociażby dają energię) - mała, pieprzona cząska!
Uduszę się tu.
źle mi. po prostu mi źle.
Potrzebuję nowych ludzi, ciągle nowych, ciekawych, inspirujących, z uśmiehcem mimo problemów
Nie sądziłam, że środowisko tak bardzo może odziałowywać na człowieka, a może to ja jestem 'nieteges". Są projekty, które cholernie zmieniają ludzi - a na pewno mnie. No zmieniłam się.. nie mówię, że nie.
Pomijając aspekt braku czasu to moim zdaniem wszystko jest OK. Mowa! brak czasu też jest OK -minusem jest sterta moich rzeczy walających się po domu, czekających aż właścicielka znów przygarnie je do szuflady.. no i kwestia zmęczenia.. to też ciężka kwestia, gdyż przychodzi taki moment, że nie mam ochoty na nic - chcę 'odpocząć' (tak to się mówi?)
Jednak działanie warte jest wyrzeczeń.
Siły potrzebuję - takiej czysto energetycznej, zachęcającej do działania, a to krztuszące się smutkiem miasto mi tego nie daje..
Duszę się.