Kelsey's POV
Wspomnienia z dzisiejszego dnia nadal migały mi w głowie, jak jakieś przerywane nagrywki. Od momentu kiedy kiedy straciłam przytomność, potem, jak obudziałm się przywiązana do krzesła, Luke mnie uderzył, Andrew naciął mi policzek aż chwili kiedy obudziłam się przywiązana do łóżka i kiedy Luke kładł na mnie swoje łapy.
Łzy w ekstremalnym tempie wydostały się z moich oczy, walczyłam, żeby je zatrzymać.
Byłam silniejsza niż to i wiedziałam o tym. Musiałam jakoś podnieść się na duchu, dla dobra wszystkich i dla samej siebie.
nigdy nie pozwoliłam nikomu, nawet Justinowi, stanąc na przeszkodzie tego, kim jestem i nie zamierzać tego zrobić nawet teraz.
Wytarłam twarz, pociągnęłam nosem. W koncu wyszłam z prysznica, zawiązując ręcznik wokół mojego ciała.
Ostrażnie się wycierałam, ale mimo to, krzywiłam się za każdym razem, kiedy dotknęłam moich siniaków. Uważałam, by nie naciskać ich zbyt mocno.
Ignorując ból w nadgarstach, wytarłam ręcznikiem swoje włosy, po czym wziązałam je w luźny kok na czubku głowy.
Gdy skonczyłam, ponownie spojrzałam na swoje nadgarstki i poczułam jak mój brzuch kipi. Były całe ciemne i sine, a to wszystko przez liny, którymi były związane.
Potrząsnęłam głową i spojrzałam w lustro, by zerknąć na siebie. Rana na policzku przestała w koncu krwawić, dzięki Bogu.
Delikatnie nacisnęłam na nią palcem, przygryzając wargę. Odwróciłam się, nie mogąc dłużej na siebie patrzeć.
Znalazłam szlafrok przy drzwiach, które prowdziły do pokoju Justina. Złapałam go, wsuwając ręce w rękawy i wiążąc go wokół talii.
Miałam właśnie wychodzić, kiedy usłyszałam jakieś głosy dochodzące z pokoju Justina. Marszcząc brwi, pochyliłam się do drzwi, ciekawa o co chodzi.
'nie powinienem powolić jej wsiąść do tego samochodu.' Usłyszałam, jak wymamrotał Justin.
'nie' Ktoś przerwał. 'nie powinieneś ale co się stało to się nie odstanie i ty nie możesz tego zmienić Justin, ale wiem co możesz zrobić.'
W przerwie przygryzłam wargę.
'Możesz upewnić się, że z nią jest wszystko w porządku, bo właśnie tego teraz potrzebuje. nie potrzebuje tego, byś się teraz za wszystko obwiniał. Potrzebuje kogoś, kto będzie tutaj dla niej i oboje wiemy, że tym kimś jesteś ty.' Usłyszałam słabe kroki, które się na chwilę zatrzymału. 'Oh i Justin.'
Znów przerwa.
'Możesz myśleć, że jesteś niezwyciężony, ale wszystkim nam coś czasem nie wychodzi.' Po czym drzwi się zamknęły.
Przygryzłam dolną wargę, myśląc nad tym, co właśnie ktoś powiedział i powili otworzyłam drzwi od łazienki. Zobaczyłam Justina z widocznym smutkiem na jego twarzy.
'On ma rację, wiesz o tym.' Powiedziałam.
Justin's POV
Zmarszyłem brwi, obracając wzrok w kierunki łazienki i zobaczyłem Kelsey stojącą tam w szlafroku. Jej włosy były spięty w niedbałego koka na czubku głowy. Pomimo jej stanu, nadal wyglądała zabójczo.
Milczałem, gapiąc się na nią. 'Chodź tutaj.' Wyszeptałem, kiwając głową na nią.
Przygryzła wargi, rozważając co powiedziałem, po czym podeszła do mnie.
Siedziałem na koncu łóżka, moje stopy naciskały na podłogę. Kelsey stanęła naprzeciwko mnie, objąłem ją rekoma w talii, przyciągając ją bliżej siebie. 'Wszystko w porządku?' Wyszeptałem.
Skinęła głową.
'nie okłamuj mnie.' Mruknąłem, patrząc jej w oczy.
Odwróciła wzrok, wzdychając. 'Wszystko w porządku.'
Pokręciłem głową. 'Twoje ciało jest obolałe, prawda?'
Potwierdziła głową, przygryzając wargi. 'Yeah.'
Pochylając się do przodu, palcem delikatnie przejechałem po ranie na jej policzku i szyji.
Skrzywiła się.
'Przepraszam.' Wyszeptałem.
Potrząsnęła głową. 'nie masz za co przepraszać.'
'Popełniłem błąd.'
'Obeje go popełniliśmy, Justin.' Pokręciła głową, powodując, że kosmyk włosów spadł na jej twarz.
Delikatnie pieściłem jej policzki. 'Powinienem był po prostu powiedzieć ci prawdę o Jen.'
'A ja nie powinnam wsiacać do tego samochodu.' Wzruszyła ramionami, patrząc na swoje dłonie. 'nie naprawimy już tego, co się stało.'
Potwierdziłem głową. 'Wiem, po prostu chciałbym uratować cię wcześniej.'
'nawet, jeśli by ci się udało, dobrze wiesz, że Luke znalazł by inny sposób, by mnie skrzywdzić.' Wymamrotała.
Przekręciłem jej twarz, tak by patrzyła się prosto w moje oczy. 'On nigdy więcej cię już nie skrzywdzi, rozumiesz mnie?'
Skinęła głową.
'To dobrze, bo od teraz nie starcę z ciebie wzroku.' Zachichotałem, chcąc rozluźnić atmosferę.
Uśmiechnęła się. 'Czy to była obietnica?'
'Oh, tak, okej, to jest obietnica.' Uśmiech pojawił się na mojej twarzy.
Spojrzałem na nią. Skąd miałem tyle szczęścia, by znaleść taką dziewczynę, jak ty?
'Huh?' Kelsey spojrzała na mnie, marszcząc brwi.
nawet nie zdawałem sobie sprawy, że powiedziałem to głośno.
Przełknąłem ślinę i odwróciłem wzrok. 'nic.' oblizałem wargi.
'nie okłamuj mnie.' Wyszeptała, wykorzystując moje własne słowa przeciwko mnie.
Odwróciłem się w jej stronę, moje serce szybciej zabiło. 'Ja...' Przełknąłem ślinę. 'Zapytałem skąd miałem tyle szczęscia, by znaleźć taką dziewczynę...' Złapałem ją za ręce. '...jak ty?' Mruknąłem, przyciągając ją bliżej siebie, tak, że stała teraz pomiędzy moimi nogami.
Pochyliła się lekko, tak, że jej czoło dotykało mojego. 'nie wiem.' Dorczyła się ze mną. 'Ale jeśli mam być szczera, to też jestem szczęścliwa, że znalazłam kogoś takiego jak ty.' Uśmiechnęła się.
'Masz na myśli egoistycznego, humorzastego, ignoracnckiego dupka?' Uśmiechnąłem się, pieszcząc jej biodra kciukami. 'Bardzo wątpie.'
Zachichotała. 'To pasuje do tego, że jestem zarozumiałą dziwką.' Wzruszyła ramionami lekko się śmiejąć.
Zaśmiałem się, owijając rękoma jej ciało, przysuwając ją jeszcze bliżej do mnie. 'Bałem się, że cię stracę.' Wyszeptełem.
Smutno spojrzała mi w oczy, przygryzając policzek. 'nigdy mnie nie stracisz.' Wymamrotała. 'nawet, jeśli tego chcesz.'
'nigdy.' Oblizałem usta, patrząc w jej oczy i na jej usta.
Zalożyłem jej luźny kosmyk włosów za ucho. Przejechałem ręką po jej policzku, wziąłem głeboki wdech i przyciągnąłem ją do ciebie.
Kelsey przysunęła się bliżej, wpatrywała się w moje usta.
Delikatnie musnąłem jej wargi. nasze oddechy zderzały się, a my patrzyliśmy sobie głeboko w oczy. 'Mogę?' Wyszeptałem.
Skinęła głową, kładąc swoje ręcę na mojej klatce.
Oblizałem usta, by je zwilżyć, zamknąłem oczy i złożczyłem swoje wargi z jej.
Kelsey niechętnie odwzajemniła pocałunek. nasze usta pasowały idealnie.
Przyciągnąłem ją bliżej, a moje ręcę nadal mocno trzymały jej biodra. Palcami delikatnie muskałem jej skórę, kiedy moje wargi wariowały.
Owinęła ręce wokół mojej szyi. Ze względu na moc naszego pocałunku przysunęła swą twarz, tak, że nasze nosy się stykały.
Przeniosłem rękę z jej policzka, obwiązując nią jej talię. Owinąłem ją rękoma, ciągnąc ją do góry, tak by mogła usiąść na moich kolanach.
Kelsay odwerwała się od mojego pocałunku, patrząc mi w oczy. Jej klatka poruszała się w górę i w dół. Przygryzła wargę. Tuląc głowę do mojej szyi zaczęła ją ssać i delikatnie przygryzać.
Jęknołem, przesuwając głowę w drugą stronę, co dało jej więcej miejca.
Zsunąłem ręce z jej bioder na pośladki i lekko je ścisnąłem, co sprawiło że cicho pisła z zaskoczenia. Uśmiechnąłem się.
Oderwała się od mojej szyi. Ponownie mocno złoczyła nasze usta, zaczynając wszystko od nowa.
Poczułem jej ręce na mojej klatce. Popchnęła mnie tak, żebym położył się na łóżku, nie oddzielając swych ust od moich.
Objąłej ją w talii i obróciłem nas tak, że teraz to ja byłem na górze. Zacząłem całować ją po szyi, aby także dać jej tą przyjemność. Delikatnie ją całowałem co sprawiło, że cichutko zajęczała.
Wracając spowrotem do jej ust, znów zaczęliśmy się całować. Ssałem jej dolną wargę, co przyjęła leciutkim uśmiechem. Potem znów swymi językami walczyliśmy o dominacje.
Odrywając się, Kelsey przekręciła nas tak, że to ona ponownie była na górze.