Tak więc we wtorek wczesnym rankiem pojechałem do Pragi... pierwszy raz tam byłem, ale żeby nie było tak różowo to pojechałem tam do pracy a nie dla przyjemności.. dzisiaj wróciłem....
Na początku nic nie zapowiadało, że będzie aż tak nietypowo - na niejednej budowie z chłopakami pracowałem, ale tym razem na prawdę daliśmy czadu...
Zaczęło się od tego,że inwestor zakwaterował nas w czymś co bardziej przypominało noclegownię dla bezdomnych a nie hotel.. szybki telefon do prezesa, gorączkowe negocjacje na linii Wrocław - Bratysława - Praga - Wrocław i po groźbie, że pakujemy sprzęt i tyle nas widzieli lądujemy w trzygwiazdkowym hotelu.... w remoncie :) ale przynajmniej pokoje były czyste i już wyremontowane :)
po wieczornej naradzie przy skrzynce Budweisera postanawiamy odreagować stres i ruszyć na podbój miasta.... i tu się zaczęło...
..jazda na gapę najpierw autobusem a potem metrem ( takim prawdziwym metrem a nie tą atrakcją turystyczną jaką ostatnio w Wa-wie budują ) ... sikanie gdzieś w bramie na starym mieście ( bo szalety zamknięte)... kłótnie z policjantami po rosyjsku (oj jak oni tego języka nienawidzą) i spokojne rozmowy po angielsku :) .... szukanie czynnej knajpy.. a potem kolejnej... i następnej.. i wjazd do lokalu ze striptizem... i jeszcze szybszy z niego wyjazd, gdy okazało się, że jedno piwo kosztuje tyle, co cała skrzynka ( czego dowiedzieliśmy się dopiero po złożeniu zamówienia)....i kłótnia z ochroniarzem( po rosyjsku, a jak! )...picie beherovki na stoisku z kiełbaskami... picie za zdrowie stojących obok policjantów... udawanie czechów i tłumaczenie amerykanom jak trafić nawet nie wiem gdzie... szukanie mostu Karola .. i przy okazji znalezienie kolejnych czynnych knajp... picie apsyntha razem z kelnerem palącym jointa... szukanie mostu... picie na moście z polakami z Krakowa oblewającymi koniec sesji... zatrzymanie taksówki - jak się stanie na środku drogi to w końcu ktoś się zatrzyma... wspólne szukanie hotelu, który jest... gdzieś.... w.... Pradze? .... cięęęęęężki poranek i oglądanie zdjęć z wyprawy w celu uzgodnienia zeznań..
kolejne dwa dni minęły spokojnie... może dlatego, że za tydzień znowu tam jedziemy...tym razem na rozruch obiektu i odbiór techniczny.... będzie co opijać..
a na zdjęciu.... karlik na Moście Karola ..... taki autoportret... szkoda,że padało akurat okropnie...