Istnienie roztrzaskane w drobny pył...
Rozrzucone w najciemniejsze zakamarki Duszy.
Ogni piekielnych nie starczy,by ujrzeć je wszystkie!
Tysiąc części,tysiąc cech,tysiąc twarzy...
Jak magiczna układanka,która nie ma końca.
Weź do ręki dziesięć z nich,
Ja rozbiję każdą z nich na sto!
Zmieszam z gniewem,łzami i krwią...
I zakopię głęboko w sobie.
Choćbyś życie swe poświęcił,by mnie poznać
Nie zdołasz złożyć wszystkich elementów!
Bowiem klucz do tajemnicy trzymam ja...
A na straży do bram mej Duszy
Stoi...
On.