Zostałam dziś w domu, mamę okłamałam że zaspałam. Po prostu nie chciało mi się uczyć, ale obiecałam sobie, że to już ostatni raz w tym semestrze. Siedzę i nie mogę wziąć się za lekcje, po prostu nie mogę... To takie przyziemne sprawy, kiedyś mające dla mnie taką wartość. Ja nadal nie wiem co się ze mną dzieje... Zmiana wartości?
Zawsze chciałam mieć nad wszystkim kontrolę, nad uczuciami przede wszystkim, nad ciałem. Żebym to ja rządziła miłością a nie miłość mną, tak sobie zawsze obiecywałam. Żebym potrafiła znaleźć złoty środek między uczuciem a rzeczywistością. Żebym nigdy nie zawalała nauki, która była dla mnie tak istotna. Nie potrafię go znaleźć, bo tego nie chcę, nie umiem się zmobilizować, powiedzieć tylko "dobra, ogarnij się, masz jeszcze 3 godziny zanim wejdzie na gadu, więc wykorzystaj czas i naucz się już z jednego przedmiotu". Nie. Nie umiem, nie chcę.
Żyję od weekendu do weekendu, przepływam przez poniedziałek-piątek, nie potrafię określić tego, co się dzieje. Nie umiem znów się otworzyć, a kiedy byłam tu wczesniej tak dobrze mi szło...
Wiem tylko, że za dużo mu mówię o moich uczuciach, muszę być trochę bardziej tajemnicza? Muszę.
Dzisiaj Cię nie kocham, jestem bohaterem Prestiżu. W piątek kochałam Cię ślepo, bezgranicznie. Uwielbiam to uczucie, motyle w brzuchu. I nie miałam tak wcześniej, szkoda że teraz tak rzadko, ale jednak.
~ 3 małe kanapki ~ 220 kcal
~ kawa z mlekiem i cukrem ~ 90 kcal
+ siemie lniane, szklanka wody
będzie edit :)