Widzicie? Jest ten czas o którym tak w ROK TEMU marzyłam. Chodziło mi wtedy właśnie o takie dni, które przyszły teraz.
Tak było okropnie... Wiecie, odliczałam miesiące, zawsze uhuhuhu było i w ryk. I wspominałam sobie to wszystko co sie działo.
Teraz, kiedy właściwie (chyba) mam to wszystko czego tak chciałam na wyciągniecie ręki przestało mi tak zależeć. To trochę głupie, bo zależało mi chyba 11 miesięcy, a teraz kiedy już wszystko jest takie czyste, to mnie się nie chce. Gdybym spotkała tamtą osobe to nie wiem jakbym sie zachowała. Czy bym się rozpłakała i pobiegła do niej, czy raczej przeszłabym obojętnie? Eee, to bez sensu.
Sytuacja bardzo się zmieniła, myślę że to wszystko co przeżyłam.. to dobrze, ze tak było, bo kiedy poznałam tamtą osobę myślalłam sobie tak, ze wolę być szczęśliwa tak bardzo choc przez chwile, pozniej moge plakac, ale przez chwile chce naprawde sie cieszyc. tak chyba bede juz myslec całe życie (przynajmniej w tych wiekszych sprawach).
kto chciał czytać, ten przeczytał. Znowu napiszę tutaj prawdopodobnie 27.07