pięć tysięcy lat w piekle.

Tak.. bo boję się kilku rzeczy.

szkoda że to jakiś głupi "Internet" i nie mogę tu wszystkiego tak naprawdę napisać.. bo źle mi.

wszyscy którzy powinni wiedzą, ale i tak nikt nie zrozumie. to głupie. beznadziejna sytuacja.

chciałabym żeby było już za hm... za niecały rok? albo za dziesięć lat? mam dosyć tego wszystkiego.

ale czasem nie jest źle. jeżdżę sobie na desce, próbuję się CZEGOŚ nauczyć. Nie mam już aż tyle siniaków i zadrapań i całego tego syfu co na początku. ale... wolałaby znowu ten początek.

POZOSTAŁO MI 88%

jutro już na obóz. sama nie wiem czy chcę jechać. znaczy.. szczerze mówiąc wiem, że nie chcę, ale może będzie fajnie? nie wiem. nie mogę myśleć, żeby nie przypomniało mi się ^coś..

nie. nie chcę jechać. chcę się troszkę cofnąć w czasie. chociaż z tydzień. iii chcę żeby było coraz lepiej. żeby szybciej leciał czas. potrzebuję tego. żeby, żeby było już po trzeciej klasie i żeby wszystko się ułożyło.

OJJJ... TROCHĘ DŁUGO JUŻ PISZĘ.. ŻEBY SIĘ TYLKO NIE SKASOWAŁO BO MOGĘ SIĘ ZARAZ ROZPŁAKAĆ Z TEJ BEZNADZIEJNOŚCI :/

no. wracam 15.08