Nadszedł ten dzień dzień kiedy moje kochanie musiało wrócić do domu...
Nigdy tak mnie serducho nie bolało jak w chwili gdy odwoziłam Ją na PKP.
Gdy wsiadałam w autobus powrotny łzy same napłynęły mi do oczu, gardło mi ścisnęła tęsknota i ta myśl "to błąd". Cała drogę wyłam jak zakochana nastolatka...
Mojej pięknej też lekko nie było...
Nasza rozłąka trwała ponad miesiąc, cały miesiąc...
Dobrze że żyjemy w czasach komputera i internetu...
GG, tel, esy, Skype...
Ile kasy poszło na tel ciągle 1000 minut a one potrafiły się skończyć tego samego dnia co je kochanie moje załadowało....
Kamerka wideo to było to prawie to... Widziałyśmy się ale największy ból wtedy sprawiało nam to ze nie możemy się dotknąć, przytulic, pocałować :(
Były tez monety załamania... Te chwile były najgorsze...
Przeżyłyśmy to <radocha>
Wpadłam na pomył by odwiedzić moje kochanie...
Jak pomyślałam tak zrobiłam....
Przy okazji sama sobie prezent na urodziny zrobiłam ale to już inna historia........