kiedy już się kłócimy, to rozrywamy się na strzępy słowami, kiedy w nocy zgrzytamy zębami, to na pewno nie z zimna, kiedy już w końcu się uśmiechamy, to w nieoczekiwanym strumieniu emocji, nie jesteśmy lichym, polnym kamieniem, którego wrzuca się do stawu nie obserwując plusku, oboje jesteśmy solidną skałą, upartą i zawziętą, ale stałą. kiedy już w końcu po dłuższej chwili pozwalam się przytulić, nieprzerwanie drgają mi struny głosowe, łaskoczą mnie emocje, jesteś nieopisaną, niezrozumiałą cząsteczką, która tarmosi moje włosy, doprowadza do napadów złości i radości. kiedy znowu kłócimy się kolejny raz, jesteśmy skałą, znowu