Było po 22, leżeliśmy już w łózku. Przytuleni do siebie.
-Śpisz? spytałam szeptem.
-Nie, myśle.
-O czym takim?
Spojrzałeś na mnie, a ja podniosłam głowę z Twojej klatki piersiowej.
Zaczołeś krązyc swoją dłonią po mojej twarzy, okrązając oczy, dotykając nosa, ust.
Wpatrywałam się w Ciebie, z taką intensywnością jak jeszcze nigdy. Byłam w stanie dostrzec każdą rysę w twoich czekoladowych tęczówkach. Wydawały mi się niemal 8 cudem świata !
-wiesz.. to nie jest żadne tam zauroczenie, chwilowe ,przelotne uczucie. Ja cię naprawdę kocham.
I nagle poczułam jak w moich żyłach zaczeła krążyć krew. Dawka niezwykłej eufori.
A fakt ,że nasze ciała były złączone, dało się słyszeć przyśpieszone bicie serca.
Takie niepowstrzymane ,a zarazem najpiękniejsze uczucia.
Parschnołeś śmiechem.
-Co cię tak bawi ?!
-Twoje serce kochanie..
-Co?!
-Zaczeło mocniej bić..
-To ty to czujesz? Poczułam jak mimo zgaszonych świateł, widzisz moje rumieńce na twarzy.
-To przez Ciebie, chociaż teraz wiesz że bije dla ciebie
-wiem i słyszę a nawet czuję !
Po czym dałeś mi słodkiego buziaka w czoło i słodkie dobranoc mała do jutra... ;))