Pierwszy raz doświadczyłam pocałunku 4 lata temu.
Pamiętam ten dzień dokładnie..
Przyznam szczerze na jednym facecie przez te 4 lata sie nie skończyło..
Im dłużej to sie dzialo, tym bardziej stawało sie jakieś "normalne" mało istotne.
Zaczełam w ogóle nie przywiązywać wagi do tego co pocałunek powinien oznaczać.
Poprostu był ot tak, bo mi sie chciało i już.
Całowałam się i co? I nic własnie.. Kazdy pocałunek był sztuczny.. Nie czułam jego "smaku", nie odczuwałam przyjemności z dotykania jego ust.. Nastąpiła cholerna rutyna do której chcąc nie chcąc sie przyzwyczaiłam..
Gdzie jest "On", ten który pojawi się przypominajac jak to jest być kochaną?
Już na zawsze..