Co to był za dzień...
Rano (ok. 14) pojechałem z Lukaszem (kuzynem Janusza) na gokardy.
Wieczorem planowaliśmy to powtórzyć wraz z Klimasem, niestety były rezerwacje i nic z tego nie wyszło, więc pojechaliśmy do GP na bilard. Kiedy dotarliśmy na miejsce "wynajeliśmy" stół, Klimas stwierdził, że musi pograć na automatach (wygrał jakieś 40zł). Podczas gry podeszło do nas dwóch "wysportowanych" nastolatków (czyt. szelesty i białe czapeczki Nike shox), którzy zadali Klimasowi inteligentne pytanie "Pamiętasz swój numer?" Nie da się ukryc, że nie byli zbyt błyskotliwi.
Przy zakupie złocistego trunku zorientowałem się, że mój dowód osobisty został na torze kartingowym. Wiec po konsumpcji szybko udaliśmy się do Tesco. Na sam koniec dnia, po odzyskaniu dokumentu tozsamości w oczekiwaniu na autobus lini 69 pewna starsza kobieta uswiadomiła sobie, ze nie doniesie. Cóz miała zrobić? Poszła za przeszkloną wiatę przystanku w celu wiadomym, pozostawiła po sobie złoty potok.
Jutro idziemy na gokardy po raz drugi!