Najbardziej w popołudniówkach lubię ten moment, kiedy technikum znika i zostaje już tylko zeta, więc nikt na Ciebie nie włazi, nikt się tak nie gapi i nie ma już tych tłoków. Na przerwie można usiąść samotnie na schodach i pomyśleć. Zwłaszcza wieczorem, w ciemności, A z technikum? Nie ma miejsca, żeby stanąć, a co dopiero, żeby usiąść.