Wczoraj, jak to przeważnie bywa, przesiedziałam w domu, ale wieczorem Angelika miała wyjść. Już się cieszyłam, że będę miała laptopa dla siebie, a tu nagle ana wymyśliła, że mnie zabierze ze sobą i nauczą mnie z Mateuszem grać w bilarda. Pojechaliśmy do impresso i ana z Mateuszem grali, a ja nie chciałam. Ale za to zagrałam partyjkę cymbergaja z Mateuszem. On był w szoku, że jestem z Karolem dwa lata i stwierdziła, że jestem skromna i małomówna (hahaha). Ale przecież widzieliśmy się może z trzeci raz, więc co on tam może o mnie powiedzieć. Jak się poznaliśmy, czyli jakieś dwa lata temu, to wyglądałam mu na starszą od Angeliki :o A przecież ona jest ode mnie starsza 5 lat, ale spoko. Po bilardzie, pojechaliśmy do tesco po coś do żarcia, ale była przerwa i zawinęliśmy na hot-dogi na orlena. Potem do monopolowego, bo Mateusz coś tam kupował i już do domciu. Wróciłam przed pierwszą, napisałam trochę miśkowi i poszłam spać.

A dziś o dziewiątej, jak co sobotę, pojechałyśmy z aną zobaczyć rowery w takim sklepie z używanymi rzeczami. I było kilka ciekawych, ale Angelika pojechała po mamę i oczywiście zanim wróciły, to dwa najlepsze rowery już kupił koleś, a trzeci był gorszy - zósemkowane koło, słabe siodełko i nie miał gumy do bagażnika. Mama oczywiście darła mordę, że miałam zatrzymać ten rower. No ciekawe jak, komuś miałam z łap wyrwać? -.- Wróciłam wkurwiona do domu i tak sobie piszę różne gówna, żeby mi ulżyło.