photoblog.pl
Załóż konto
Ważne!

Zdjęcie widoczne dla użytkowników posiadających konto PRO

Kup konto PRO
Kategoria:
Słońce
Dodane 12 LIPCA 2013 , exif
28
Dodano: 12 LIPCA 2013

Stęskniłam się za Słoneczkiem :*

 

A sen wyglądał mniej więcej tak.

Piątek. Byłam gdzieś z Izą. Zaczęłam ją namawiać na imprezę na Kalinie. Ona nie chciała i tłumaczyła się tym, że nie ma zgody od rodziców. Wyśmiałam ją i powiedziałam, że przecież ma 19 lat, ludzie, bez przesady. Postanowiła zadzwonić do rodziców. Wyjęła taki ogromny, gruby, różowy, plastikowy telefon, który wyglądał jak zabawka, ale normalnie z niego zadzwoniła. I miała jeszcze jakąś nokię, bo z tego mogła tylko dzwonić. Śmiałam się z niego i zauważyłam, że jakieś dziewczyny obok, też wyśmiały ten telefon. Iza z uśmiechem stwierdziła, że kupiła sobie na urodziny, bo niedawno były, a coś jej się w końcu należy. Chyba zadzwoniła do tych rodziców i w końcu dała się namówić na tę imprezę. Nagle znalazłyśmy się na sali. Nikogo jeszcze nie było i musiałyśmy pomagać nosić sprzęt dwóm kolesiom. Później po drodze spotkałyśmy jakąś śliczną dziewczynę, okazało się, że to koleżanka Izy. Potańczyłyśmy trochę, a Iza zaczęła opowiadać mi o DJ'u (czyli jednym, z kolesi, którym pomagałyśmy nosić sprzęt), który zrobił coś tam złego. Nagle impreza się skończyła i na sali zostałyśmy tyko my i tych dwóch kolesi. Trochę się bałam. Prawie zamknęli nam drzwi na klucz przed nosem, pomimo że nas widzieli. Wydostałyśmy się na zewnątrz. Przeszłyśmy kawałek, a Iza znalazła kluczyki. Okazało się, że to kluczyki od samochodu Witka, który stał niedaleko. Zabrałyśmy je i poszłyśmy dalej. Nagle ci dwaj kolesie zaczęli nas gonić przez te klucze. Uciekałyśmy przed nimi, po jakimś czasie się rozdzieliłyśmy, bo gonił nas też Witek. Iza dała mi kluczyki, bo stwierdziłyśmy, że mi Witek nic nie zrobi. Byłam na górze jakichś schodów. Witek podszedł, ale stał na ziemi, nie wszedł na schody. Uśmiechnął się i ucieszył, że odzyska klucze, ale ja mu ich nie dałam. Nie wiem czemu. Jednak nie zbliżył się do mnie, lecz poszedł sobie. Nagle znalazłyśmy się z Izą w jej domu i ledwo zamknęłyśmy drzwi przed tymi dwoma kolesiami, którzy nas gonili. Zaczęli tak walić w drzwi, że aż się zaczął wyłamywać zamek. Zgasiłyśmy wszystkie światła, ale na wprost drzwi był salon, a tam rodzice Izy oglądali sobie telewizję. Nie powiedziałyśmy im nic o tym, co się stało. Poszłyśmy do innego pokoju i wyjrzałyśmy przez okno. Zobaczyłyśmy jakiś obcy samochód i wtedy ktoś znów zaczął się dobijać do drzwi. Nie otworzyłyśmy, bo wiedziałyśmy, że to oni. Po jakimś czasie pod dom Izy znów podjechał obcy samochód i ktoś normalnie zapukał do drzwi. Mimo to nie otworzyłyśmy, wiedziałyśmy, że to oni. Później poszłyśmy do pokoju, w którym był jakiś schowek. Iza mnie tam schowała, a sama położyła się na łóżku i w końcu zasnęła. Po chwili do tego pokoju wleciał chłopak, który nas gonił (DJ, który zrobił coś złego, ale nadal nie pamiętałam co). Nie zauważył mnie, ani Izy. Nagle siedziałyśmy z Izą i jej rodzicami normalnie w jakimś pokoju, i usłyszeliśmy pukanie do drzwi. My się wystraszyłyśmy, a mama Izy powiedziała, że to pizza przyjechała. Jakaś dziewczyna weszła i dała mamie Izy wielką plastikową michę makaronu (to niby ta pizza). Ta dziewczyna poszła do jakiegoś innego pokoju i zawołała Izę, zapytała jak ma coś tam zapisać (to była jakaś znajoma Izy). Pokazała Izie jakiś talerz. Coś tam, coś tam i się obudziłam.

 

Trochę pewnie ominęłam, trochę pewnie zniekształciłam, ale uhh... napisałam! Więc teraz idę wreszcie do swojego łóżeczka. Dobranoc.