photoblog.pl
Załóż konto
Dodane 9 WRZEŚNIA 2013 , exif
71
Dodano: 9 WRZEŚNIA 2013

***

 

                Nasza miejscowość nie jest duża małe osiedle z kolorowymi blokami (różowe, zielone, niebieskie, pomarańczowe...), boiska, plac zabaw, jezioro i las, który otacza to wszystko. Jest wiele dróg prowadzących do lasu, ale nie łatwo jest się tam zgubić. Zawsze znajdzie się jakaś droga, który zaprowadzi z powrotem na osiedle. Dziś umówiłem się z kilkoma znajomymi na wieczór na plac zabaw siądziemy wszyscy przy ławkach, każdy przyniesie coś do jedzenia lub picia, a John weźmie swoją gitarę i każdy, kto będzie chciał, będzie mógł coś zagrać lub zaśpiewać. To takie pożegnanie lata. Będę ja z Sandarą, John i jego kumple, kilka innych dziewczyn i pewnie ktoś jeszcze. Każdy zaprasza kogo chce, więc nie zdziwię się, jak przyjdzie sporo osób.

                Ostatnio słyszałem też, że niedawno wprowadził się jakiś nowy chłopak. Podobno jest fajny, bo sporo osób go poznało, ale ja jeszcze nie miałem okazji. Może przyjdzie na naszą małą imprezę, zobaczymy.

                W domu zjadłem coś, przebrałem się i siadłem na kanapie, aby obejrzeć telewizję. Niestety, nie dane mi to było, bo już po chwili zadzwonił mój telefon. Oczywiście... znowu Sandara.

                - No? Okej, zaraz będę. No, cześć.

                Ani chwili spokoju... Nie dość, że będziemy razem na placu wieczorem, to jeszcze teraz mam z nią łazić po dworze? Ale trudno, nic lepszego na razie nie mam do roboty.

                Połaziliśmy po osiedlu, poodbijaliśmy sobie piłką od siatki na boisku... Potem chcieliśmy pójść na plac zabaw, usiąść na ławce albo na huśtawkach. Już z daleka zobaczyłem, że na jednej z ławek siedzi Roxi. Naprzeciwko niej siedział jakiś blondyn... Gadali, śmiali się. Czyżby to był ten nowy? Więc ona go już poznała. Albo właśnie się poznają... Co za różnica.

                Sandara się zatrzymała, aby zawiązać sznurówkę. Ta to ma wyczucie czasu... już po chwili zaczął padać deszcz, i to mocno. Pobiegliśmy pod najbliższe drzewo. Tam się schowaliśmy, a ona dokończyła sznurowanie buta. Ja w tym czasie obserwowałem, co zrobią Roxi i ten nowy. Oczywiście, pobiegli do budki.

                - Lece do domu, na razie - powiedziała Sandara, po czym przytuliła mnie na pożegnanie i pobiegła. Ja jeszcze chwilę stałem i zastanawiałem się, co robić. Nie chciało mi się iść do domu, a i tak już cały przemokłem. Ruszyłem przed siebie przez osiedle.

                Po jakimś czasie znalazłem się niedaleko bloku, w którym mieszkała Roxana. Przypadek? Nawet nie patrzyłem, gdzie idę... Zatrzymałem się i zacząłem jak głupi gapić się na klatkę Roxi. Już po chwili zobaczyłem, jak ona i ten nowy przybiegają i chowają się pod daszek. Odprowadził ją aż tutaj? Dziwne. Nie, to, co teraz robi, jest dziwniejsze.

 

                Blondyn oparł się jedną ręką o ścianę tak, że stał naprzeciwko Roxany. Pochylił się ku niej i już za chwilę całowali się namiętnie. Czy to naprawdę to? Ona wcale go nie odpycha, podoba się jej... Dlaczego ja na to patrzę? Dlaczego nie mogę odwrócić wzroku od tego, jak przyciska ją do ściany, a ona go obejmuje? Moment... nie wchodzi do klatki. Idą gdzieś razem. Dwa bloki dalej wchodzą do jednej z klatek, zapewne do jego domu. A ja stoję tak na deszczu i patrzę, cały się trzęsąc...

Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika zyraffa98.