photoblog.pl
Załóż konto
Kategoria:
Sniper
Dodane 5 CZERWCA 2012 , exif
212
Dodano: 5 CZERWCA 2012

Sniper II- Kickass

Jest sygnał, razem z Wendigo rzuciliśmy się do ataku. Wokół warsztatów i inncyh budynków zaraiło się od Humvee, a na niebie od śmigłowców Little Bird i Black Hawk. Jednak Delta totalnie dała dupy- miejskie umocnienia zapewniały zbyt dużą ochronę naszemu wrogowi, mieli zbyt dużo dróg ucieczki. Jedyne co wystarczyło to to aby wystrzelił kilka salw do naszych, schował się do budynku i wyszedł z niego bez broni. Nie moglibyśmy do niego strzelić, jest nieuzbrojony, a przecież go nie rozpoznamy. Wszystko to działo się z zawrotną prędkością, a warunki były bezlitosne. Komandosi Delty do desantu używali szybkich lin, włazili im prosto na głowy. Rangersi natomiast w ten sam sposób okrążyli obiekt. Nad ich głowami wisiały helikoptery Little Bird ze snajperami Delty osłaniającymi szturm, my mieliśmy się skupić na najważniejszym celu.
Na ogół strzelcy wyborowi działają w parach- obserwator- snajper. Obserwator identyfikuje cele, ocenia warunki i przekazuje te informacje strzelcowi. Choć Wendigo był obserwatorem to był wyposażony w karabin snajperski, tutaj nie ma na to czasu- były to warunki miejskie, wróg może się pojawić zewsząd i co gorsza, ubrany jak cywil. Żeby oddać do niego strzał musimy czekać aż ten wymierzy broń do naszego, ponieważ nawet jeśli trzyma broń to może się zdarzyć, że trzyma naszą stronę. Przez swój celownik z 10 krotnym powiększeniem dojrzałem w odległości 710 jardów bojownika milicji strzelającego do śmigłowców przez okno. Uspokoiłem serce, skierowałem krzyż celowniczy na mężczyznę, kolba mocno do ramienia, policzek za celownikiem, wzrok skupiony na środku krzyża, nie na celu. Mocne pociągnięcie za spust. Pocisk trafił bojownika w bok klatki piersiowej, wchodząc z lewej strony, wychodząc z prawej. Dostał konwulsji. Runął na ziemię. Natychmiast przyłożyłem oko do celownika i powróciłem do obserwacji. Jedziemy dalej. Nic nie miało dla mnie teraz znaczenia poza mną i moim L96-stką. Skanowałem swój sektor, Wendigo swój.
Kolejny cel uzbrojony w AK-47 wyszedł na schody pożarowe i wymierzył broń w komandosów. Był jakieś 500 jardów ode mnie. Myślał że nic mu nie zagraża, ja mu zagrażałem. Mój strzał trafił go w jeden bok, a pocisk przeszedł na wylot. Osunął się na podest schodów, nawet nie wiedział co go trafiło, sięgał po broń, wymierzyłem w jego prawe oko, pociągnąłem za spust, krew rozbryzgła na ściane. Za każdym razem kiedy oddawałem strzał zapominałem o tamtym celu i obserwowałem dalej.
Nie obchodziło mnie co robią chłopaki Delty w warsztacie, niech robią swoje.
Kilka następnych minut upłynęło na obserwacji okolicy. 800 jardów ode mnie pojawił się nasz cel numer jeden i tu jednym słowem oderwałem Wendigo od karabinu, rzucił się na dalmierz, -Odległość, 800 jardów, wiatr zachodni 3/4, strzelaj gdy gotowy...
Widziałem jak pocisk szybuję wprost do celu, oberwał równo w środek czaszki, pocisk lecący z taką siłą aż miażdży czaszkę, tak się stało pewnie i w tym wypadku. Cel wyleciał za barierkę.
-Dobra Henry, zwijamy się, cel zlikwidowany.
-Matka 2-3 zgłoś się... Odbiór, Matka 2-3 zgłoś się...

Komentarze

mjuriel świetnie!
+ wbijaj : )
05/06/2012 8:31:10