Wydarzenia, wzloty i upadki, przyjaźnie i miłości, ludzie i zwierzęta, cała nasza karma ulatuje niczym te lampiony... Są coraz mniejsze, coraz odleglejsze, widać mniej szczegółów, po czasie to wszystko to już tylko plamka na nieskończonej czarności nieba, a to wszystko po to, żeby w końcu zniknęły na zawsze i nasz ludzki umysł nie był w stanie o nich już pamiętać.
Ta, te przemyślenia po części spowodowały reaktywację mojego bloga. Nie chcę tracić wspomnień. Tych dobrych, ani tych złych. Żadnych. Jak długo utrzymam mój internetowy pamiętnik - nie mam pojęcia. Pewnie moje lenistwo nie pozwoli, żeby ten stan trwał w nieskończoność ;)
Zdjęcie z 18 Dominiki (tak, w tym momencie mogłabym zacząć rozmyślać nad pełnoletniością w życiu człowieka, stawaniem się dorosłym, odpowiedzialnym, większej presji na nas, bo skończyliśmy 18 lat, itp. Wciąż walczę z tą chęcią, ale ten blog powstał tylko w celach opisywania imprez i wydarzeń, a nie poddawaniu się refleksji).
Na zdjęciu tzw. lampion szczęścia. Pierwszy raz spotykam się z taką tradycją, aczkolwiek bardzo fajna :) Zapalaliśmy 18 lampionów, które miały wzlecieć do nieba i przynieść Dominice szczęście. Niestety nie odpaliliśmy pewnie nawet połowy, ach, nasza koleżanka nie zazna szczęścia :(
Chciałam tylko sobie odtworzyć bieg wydarzeń z 18.
Uprzejmie informuję, że wszystko co zostanie tutaj opisane, jest tylko i wyłącznie dla mojego użytku i zostało opisane w celu nieutracenia wspomnień, będzie to długi i nudny wywód, którego nie polecam czytać, bo zaśniecie na klawiaturze, nie jest to pisane, żeby Wam się spodobało, tylko żebym ja o tym pamiętała!
14.01 odbyła się impreza. Miałam się na nią dostać z matką koleżanki. Byłyśmy umówione na godzinę 18.00. Ale Bóg mnie kocha! Dlatego też najpierw spóźnił mi się autobus do domu, później szukałam pół godziny na kompie hoteli w Żarach, ale najtańszy nocleg za 100 zł - postanowiłam sobie odpuścić, już wrócę do domu o tej 3 nad ranem i wstanę o 8 żeby pojechać w sobotę na basen do Żar. Zakładając soczewki upuściłam jedną, zdeptałam, poszłam już po inną, ale jednak tę znalazłam, przeprowadziłam na niej resuscytację krążeniowo-oddechową i jakimś cudem przywróciłam jej życie. W pośpiechu prostując włosy, przymierzając różne ubrania i malując oczy wyszłam, chociaż i tak spóźniona.
------------------------------------------------------
Jak zwykle kiedy się spieszę - nie mogłam złapać stopa. No i przyjechał ON... 3-drzwiowy mercedes... Byłam w siódmym niebie! Auto miało mega przyspieszenie, chociaż w środku było trochę stare. Kierowca całkiem miły, sypnął mi komplementem, poczucie humoru też miał, ale jechał jak moja babcia (ajć, babcia nie ma prawa jazdy x_X). No, spóźniona 15 minut przyjechałam do Żar. Spóźnione godzinę przyjechałyśmy do Szprotawy. Byłam trochę speszona ilością osób, spóźnieniem oraz jedną koleżanką, której nie byłam pewna, co zrobiłam na Sylwestra.
------------------------------------------------------
Weszliśmy w samym środku "sto lat!". Impreza dopiero się rozkręcała, złożyliśmy życzenia solenizantce, napiliśmy się szampana, coś zjedliśmy. Myślałam, że nie będę się dobrze bawić, ale kiedy - ku mojemu ogromnemu zdziwieniu - zjawiła się pani barmanka z wódkami, uśmiech od razu zawitał na mojej twarzy. Choć - obiecałam sobie - mam zamiar wszystko pamiętać! Przy pierwszym kieliszku znowu został odśpiewany cały śpiewnik "sto lat" w różnych wersjach (skąd oni to wszystko znają?). No i tak jakoś poszło z 8 kolejek za solenizantkę. A jeszcze jednego drinka wypadało sobie zrobić, jeszcze szampana trochę nadpić, o, w tej butelce zostało trochę wódki, to doleję do szampana, o jakiś poncz, ciekawe co to, trzeba spróbować!, o, całkiem dobre, może jeszcze jedną szklaneczkę! I tak zabawa powoli się rozkręcała.
------------------------------------------------------
Wkroczyliśmy na parkiet i zacnie tańczyliśmy do niemniej zacnych piosenek, co druga była zamawiana przez moich kolegów, gdyż DJ był beznadziejny. Myślał, że jak puści swoja muzykę (np. Disturbed - przyp. red.), to pokaże, jaki jest fajny. Oczywiście, też lubię ten zespół, ale to nie muzyka na imprezę! Po 22 wpadł nasz kolega z ogromnym prezentem, na który też się składałam. Widok wszędzie biegającej, uśmiechniętej, szczęśliwej jubilatki był cudowny :) Czas jakoś szybko zleciał od tej 19 do 2. W międzyczasie poszliśmy na dwór odpalić te lampiony (patrz wyżej, na zdjęcie). Nawet mi udało się jednego odpalić! Po czym podpalić i nie był zdolny do lotu, więc trzeba go było ugasić. Tiaaa... Była z tym świetna zabawa. Lampiony latały po polu, na samochody wpadały, na drzewa... Ach, ten wiatr.
W pewnym momencie na imprezę wpadli jacyś pijani goście, ale szefu od razu ich wywalił. Szkoda tylko, że DJ się schlał. Dziwne, przecież pił tylko piwa chyba. No i palił (zły DJ!). Kiedy podchodziłam zamówić jakąś fajną piosenkę, to on zatykał uszy i mówił "oo nie słyszę Cię!". No jak dziecko. Żeby usłyszeć Ke$hę, musiałam dać mu 2x buziaka - w policzek i w kącik ust. I jeszcze powiedział, że to było wymuszenie seksualne. NIE! :c Zły DJ.
------------------------------------------------------
Ta. O 2, kiedy się zwijaliśmy[jako pierwsi...] (ach, ta Amelia, że też musiała się jej znudzić impreza :(), złożyłam Dominice już właściwe życzenia, bo w końcu ma 15.01 urodziny i poszliśmy. Po drodze zobaczyłam fretkę, która przebiegła przed samochodem! Tylko dlaczego tyko ja ją zobaczyłam? Hmm.
A z basenu dostałam 6.
Tu się kończy mój wywód, już możecie czytać!
Have a nice day :)
Inni użytkownicy: masterplroksejn666rolbrixpatrol9977karolinapiwkokacyczeklexiorliluux3haowsidzidzi99
Inni zdjęcia: Zderzenie juliettka7925 / 07 / 25 xheroineemogirlxPendolino. :-) ezekh114Today quenTopografia korzystna. ezekh114Dziś klaudiasara47:* patrusia1991gdFajne miejsce pracy. ezekh114Ja nacka89cwa... maxima24